Czas potępić tchórzliwe milczenie zachodnich liberałów w obliczu faszyzmu Hamasu.
Ich śmierć jest hańbą dla zachodniego sumienia
Brendan O’Neill
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Ale odkrycie zabitych Żydów rzuca ostre światło również na innych ludzi. Nie tylko na Hamas, ale także na nas, Zachód, a zwłaszcza na tę jego część, która nazywa siebie „postępową”. Kiedy zobaczyłem zdjęcia czterech mężczyzn i dwóch kobiet zabitych przez swoich porywaczy w ciemnym tunelu w Rafah, pomyślałem sobie: są ludzie w mojej społeczności tutaj w Wielkiej Brytanii, którzy oszpecili plakaty tych ludzi. Są ludzie na moich ulicach, którzy bazgrali na ich twarzach słowo „kolonizator”. Są ludzie w mojej profesji, którzy opisali dzień, w którym zostali porwani, jako „dzień świętowania”. Są ludzie w Londynie – i Nowym Jorku, Berlinie, Sydney – którzy wyrazili solidarność nie z tymi sześcioma pojmanymi Żydami, ale z rasistami, którzy ich pojmali.
I to dało mi do myślenia: dziś nie wystarczy potępianie Hamasu. Musimy również zapytać, jak to się stało, że tak wielu na Zachodzie podziela wypaczoną, bigoteryjną nienawiść Hamasu do tych sześciu istot ludzkich. Dlaczego tak wielu na Zachodzie usprawiedliwiało ich porwanie, niszczyło ich podobizny i fałszywie nazywało prześladowania ich „oporem”. Barbarzyństwa odkrytego w Rafah dokonał Hamas. Ale sumienie Zachodu nie jest całkowicie niewinne tej zdeprawowanej zbrodni.
Powiedzmy sobie jasno: horror w Rafah to coś, co niektórych postępowych ludzi na Zachodzie „rozradowało”, jest czymś, co „świętowali”. To jest Hamas, to jest jego „opór”. Cała szóstka, według IDF, została „brutalnie zamordowana” na krótko zanim ich znaleziono. Byli to: Hersz Goldberg-Polin, 23 lata, Izraelczyk-Amerykanin; Alexander Lobanov, 32-letni ojciec dwójki dzieci; Carmel Gat, 40-letnia kobieta z Tel Awiwu, która odwiedzała swoich rodziców w kibucu Be’eri w dniu pogromu 7 października; Almog Sarusi, 27-latek, który uwielbiał „podróżować po Izraelu swoim białym SUV-em ze swoją gitarą”; Eden Jerushalmi, 24-latka, która pracowała jako barmanka na festiwalu muzycznym Nova; i Ori Danino, 25 lat, który miał rozpocząć studia na kierunku elektrotechnika, gdy go porwano.
Wszyscy wykazali się niezwykłym heroizmem w obliczu faszystowskiego ataku Hamasu na państwo żydowskie 7 października 2023 r. Aleksander Lobanov pomagał ewakuować ludzi z festiwalu Nova, po czym uciekł z pięcioma innymi osobami do lasu Be’eri, gdzie został schwytany przez Hamas. Hersz Goldberg-Polin schronił się z innymi w schronie przeciwbombowym. Kiedy zabójcy Hamasu wrzucili granaty, próbując wymordować Żydów w środku, łapał je i wyrzucał z powrotem. Stracił przy tym jedną rękę. Ori Danino zdołał wydostać się z festiwalu Nova, ale potem wrócił, aby pomóc innym i został schwytany.
Almog Sarusi został schwytany, ponieważ pozostał przy swojej dziewczynie po tym, jak została postrzelona i ciężko ranna. Ona zmarła, a on został porwany, a jego miłość do dziewczyny wpędziła go w nienawistne ramiona Hamasu. Carmel Gat została opisana jako „anioł” przez uwolnionych zakładników: opowiadali, jak uczyła ich jogi i medytacji, aby pomóc im „wytrwać w niewoli”. A Eden Jerushalmi zadzwoniła na policję 7 października i szczegółowo opisała, co działo się na festiwalu Nova, zanim sama została schwytana. Jej ostatnie słowa brzmiały: „Znajdźcie mnie, okej?”
To jest prawdziwy opór. Nieprzygotowani, nieuzbrojeni, ci młodzi ludzie robili, co mogli, aby stawić opór antysemickiemu okrucieństwu najeźdźczej armii z Gazy. Odparli jej granaty, uratowali kilkoro ludzi, których ta armia obrała za cel, zajęli się ofiarami jej rasistowskiego sadyzmu. Nie prosili o wojnę, nie spodziewali się wojny, nie zasłużyli na wojnę. Ale kiedy nadeszła, brutalnie wdzierając się do ich kibuców i na teren festiwalu, podjęli działania, które pomogły zminimalizować cierpienia narodu żydowskiego. Jest świadectwem szalonego moralnego chaosu zachodnich radykałów i ich oderwania od wartości cywilizacyjnych, że nazywają rasistowskich najeźdźców na Izrael „oporem”, a żydowskich bohaterów, którzy stawiali opór, „kolonizatorami”.
Ale to wykracza poza głupawą „lewicową” apologetykę Hamasu. Wykracza poza usprawiedliwianie terroru. Można argumentować, że samozwańcze postępowe sumienie Zachodu jest nie tylko zadowolone z barbarzyństwa Hamasu, ale także współwinne. Wielu na Zachodzie odegrało aktywną rolę w usprawiedliwianiu porwania ludzi takich jak Goldberg-Polin, Lobanov, Gat, Sarusi, Jerushalmi i Danino. Aktywnie wzmacniali twierdzenia porywaczy, że są bojownikami ruchu oporu i aktywnie zapobiegali podnoszeniu świadomości o ofiarach porwań, w szczególności przez niszczenie plakatów z ich twarzami. Byli czymś więcej niż biernymi świadkami pogromu – byli nieopłacanymi PR-owcami zbirów dokonujących pogromu.
Rozważ dzikie tłumy antysemitów, które zrywały plakaty ze zdjęciami porwanych ludzi z budynków publicznych i latarni. Sześcioro zabitych w Rafah z pewnością było na niektórych z tych plakatów. Rzeczywiście, w kwietniu w Melbourne w Australii, ogromny mural „Bring Them Home” przedstawiający twarz Hersza Goldberg-Polina i innych został pomazany graffitti przez antyizraelskich agitatorów. Na jego twarzy i twarzach innych uprowadzonych Żydów namalowali wielkimi literami napis „WOLNA PALESTYNA”.
Ta odruchowa, rasistowska alergia na wszelkie działania mające na celu podniesienie świadomości na temat izraelskich zakładników była czystą manipulacją ze strony Hamasu. Niszcząc plakaty, smarując je kałem lub pisząc na nich „kolonizator”, zachodni izraelożercy niewolniczo wzmacniali twierdzenie Hamasu, że ci ludzie nie są niewinni. Że zasługują na prześladowania. Że absolutnie nie powinniście współczuć, a wręcz powinniście nienawidzić takich osób jak ta szóstka młodych mężczyzn i kobiet, którzy byli więzieni, brutalnie traktowani i zamordowani w Rafah. To, że ludzie na Zachodzie, w praktycznie każdym większym mieście, pomagali Hamasowi w odczłowieczaniu Żydów w niewoli, powinno nas przerazić do szpiku kości.
Albo rozważmy szaleńczą „radykalną” wrogość wobec wszelkich wysiłków Izraela mających na celu uratowanie swoich porwanych obywateli. Minęły zaledwie trzy miesiące od szaleństwa w mediach społecznościowych „Wszystkie oczy na Rafah”. Prawie 50 milionów ludzi, w tym celebryci, udostępniło to hasło na Instagramie, którego celem było potępienie Izraela za samo myślenie o wysłaniu wojsk do Rafah. Teraz wiemy, że to właśnie tam przetrzymywano w odrażających, straszliwych warunkach tych sześciu zakładników i innych. Teraz wiemy, że Hamas wykorzystywał Rafah jako bazę do ataku na Izrael. „Wszystkie oczy na Rafah” nie było postępowym okrzykiem – to był akt „przebudzonego” ugłaskiwania zbrodniarzy. „Zostawcie Rafah Hamasowi” – taki był chory podtekst tego bezmyślnego trendu. Niewystarczająco usatysfakcjonowani z profanowania wizerunków sześciu młodych Izraelczyków więzionych w Rafah, pełni świętego oburzenia ludzie Zachodu wściekali się wówczas na działania militarne, które mogłyby doprowadzić do ich uratowania. Uczynili siebie obrońcami niegodziwego panowania Hamasu nad Rafah.
Są tutaj pytania do Kamali Harris, na które musi odpowiedzieć. Wydała teraz mile widziane, pełne gniewu oświadczenie w sprawie rzezi sześciu zakładników, opisując ją jako „oburzający skandal”. A mimo to przez miesiące stanowczo nakazywała Izraelowi, aby nie rozpoczynał „poważnej operacji wojskowej” w Rafah. Będą „konsekwencje”, ostrzegała. Obecnie wiadomo, że w Rafah przetrzymywany był obywatel amerykański. Teraz zabity. Czy to pierwszy raz w historii amerykański przywódca ostrzegał przed „konsekwencjami” za próbę uratowania Amerykanina, a nie za porwanie Amerykanina? Jak podsumowuje „National Review”, „Kamala Harris ostrzegła Izrael przed ‘konsekwencjami’, jeśli dokona inwazji na Rafah, gdzie Hamas właśnie zamordował amerykańskiego zakładnika”.
Teraz liczy się tylko jedno pytanie: czy warto walczyć o żydowskie życie? Niektórzy z nas uważają, że tak. Inni, poczynając od ludzi na najwyższych stanowiskach politycznych po wściekłych antysemitów na ulicach, wydają się myśleć inaczej. Łatwo jest widzieć moralny chaos Zachodu w sprawie Izraela-Hamasu jako konsekwencję starego problemu, „uśpienia rozumu”, uśpienia naszego sumienia. Ale w rzeczywistości sumienie Zachodu było bardzo rozbudzone, nadpobudliwe i głośne, i stanęło po stronie nie porwanych Żydów, ale ich porywaczy. Miejmy nadzieję, że pamięć o sześciu zabitych będzie błogosławieństwem – i miejmy nadzieję, że ich śmierć będzie lekcją dla Zachodu, który wydaje się całkowicie moralnie zagubiony.
Brendan O’Neill – znany brytyjski publicysta i komentator polityczny, wieloletni naczelny redaktor „Spiked” publikujący często w „The Spectator”. W młodości zapalony trockista, członek Rewolucyjnej Partii Komunistycznej i autor artykułów w „Living Marxism”. (Jak się wydaje, z tamtych poglądów została mu wiedza o tym, jak ideologia może odczłowieczać.)
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com