Rezolucja parowóz dziejów, chwała jej maszynistom

Ambasador Czech wyjaśnia dlaczego jego kraj nie może poprzeć rezolucji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. (Zrzut z ekranu)


Rezolucja parowóz dziejów, chwała jej maszynistom

Andrzej Koraszewski


Zgromadzenie Ogólne ONZ podjęło w środę 11 września rezolucję, którą (jeśli wierzyć Google), zauważyła w naszym kraju tylko strona internetowa Kresy.pl. Ta strona informuje, że Oxford Internet Institute uznał ją za należącą do pierwszej piątki najbardziej rzetelnych w Polsce  i faktycznie w tym doniesieniu rzetelnie informuje, co postanowiono. Zgromadzenie 124 głosami za, przy 14 przeciw i 42 wstrzymujących się uznało, że Izrael ma w ciągu roku zakończyć okupację i  wycofać nielegalnych osadników z terenów palestyńskich.

Kresy.pl donoszą, iż rezolucja traktuje o „bezprawnej okupacji” (trwającej od 1967 roku), o „nielegalnych osadnikach”, o tym, że „większość państw uznaje żydowskie osady za nielegalne”.

Jest to poprawne streszczenie tekstu rezolucji. Redakcja nie przypomina, że te sformułowania i ten język znajdujemy w mediach radzieckich i rosyjskich od wielu dziesięcioleci.

Polska heroicznie wstrzymała się od głosu, nie wiemy jednak, czym się kierowała. Doprawdy trudno się domyślić, czym mógł się kierować minister Radek Sikorski, instruując swojego pracownika na stanowisku ambasadora RP, iżby się wstrzymał. Może minister nie chciał łamać tradycji, (w końcu Polska uznała „państwo Palestyna” jeszcze przed upadkiem komunizmu), może tak mu doradziła żona, a może tylko nie chciał urazić hiszpańskiego komunisty Borrella, który jest nie tylko komisarzem politycznym Unii Europejskiej, ale pochodzi z kraju, który współsponsorował tę rezolucję.

Międzynarodowe media, które donosiły o tej rezolucji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, nie rozwodziły się nad motywacją krajów, które się jej sprzeciwiły. Było ich zaledwie 14 na 180 biorących udział w głosowaniu. Sprzeciwiły się Stany Zjednoczone, ale media z jakiegoś powodu nie napisały, czym się pani ambasador kierowała. Długo musiałem szukać, żeby się dowiedzieć, czym kierowali się nasi sąsiedzi Czesi, którzy podobnie jak USA odmówili poparcia tej haniebnej rezolucji.

Przed głosowaniem ambasador Jakub Kulhanek mówił, że ta rezolucja po raz kolejny wzmacnia konflikty, nie wspomina o zagrożeniach Izraela, o porwanych zakładnikach, o używaniu przez Hamas palestyńskich cywilów jako żywych tarcz.

Na swoim koncie X ambasador Kulhanek pisał:

„Dzisiaj przedstawiono projekt rezolucji Zgromadzenia Ogólnego w oparciu o opinię doradczą Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Głosowaliśmy przeciw. W pełni szanujemy niezależność MTS. Jednak pytania sformułowane przez Zgromadzenie Ogólne w rezolucji 247 z 2022 r. nie pozwoliły Trybunałowi ocenić sytuacji jako całości. Trybunał nie mógł poświęcić wystarczającej uwagi uzasadnionym interesom bezpieczeństwa Izraela i jego prawu do samoobrony.”

Nie trudno zgadnąć, że najrzetelniejsze sprawozdania z tego posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego ONZ i najwięcej opinii na temat tej rezolucji znajdujemy w mediach izraelskich.

Jak pisała, „Jerusalem Post”, Antonio Guterres poparł tę rezolucję jeszcze przed głosowaniem, nie zauważając faktu, iż nie wspomina ona o Hamasie, Hezbollahu, Islamskiej Republice Iranu, ani o wspieraniu terroryzmu przez Autonomię Palestyńską. Rezolucja nie tylko wzywa do zakończenia „okupacji” i zlikwidowania „nielegalnych” osiedli, ale zwraca się również do wszystkich narodów świata, żeby nie sprzedawały Izraelowi broni i nie kupowały u Żyda.   

Rezolucja Zgromadzenia Ogólnego nie jest wiążąca, ale podobnie jak sponsorowana przez ZSRR rezolucja z 1975 roku zrównująca syjonizm z rasizmem była pierwszym krokiem do konferencji w Durbanie i wykorzystania ONZ dla nakręcania ogólnoświatowej orgii antysemityzmu, tak mamy powody, by sądzić, że ta rezolucja będzie miała silny wpływ psychologiczny i jeszcze bardziej wzmocni antysemityzm światowych mediów oraz polityków. Świat nie chce walczyć z zagrażającym demokracji wojującym islamem i jego terroryzmem, zdecydowanie woli walkę z Izraelem, bo to apeluje do właściwych uczuć ideologicznych i religijnych.   

Jak czytamy w tym doniesieniu „Jerusalem Post” ambasadorka Nowej Zelandii, Carolyn Schwalger, (która poparła rezolucję), dała do zrozumienia, że to tylko cyrk i z poważną miną mówiła:

„Wskazany w rezolucji 12-miesięczny okres na wycofanie się Izraela z okupowanego terytorium palestyńskiego jest szczerze mówiąc nierealny. Rozwiązanie w postaci dwóch państw musi być wynikiem negocjacji. Aspiracje muszą być łagodzone przez realizm, biorąc pod uwagę złożoność, którą należy rozwiązać.

Oczekujemy jednak, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy Izrael podejmie znaczące kroki w kierunku przestrzegania prawa międzynarodowego, w szczególności poprzez wycofanie się z okupowanych terytoriów palestyńskich.”

Biorąc pod uwagę, że  ta ambasadorka nie oczekuje niczego od tych, którzy deklarują zamiar zniszczenia Izraela i wymordowania jego ludności, reszty jej motywacji skłaniającej do poparcia tej rezolucji możemy się domyślać.   

Ambasador Kanady zauważył nawet, że „w rezolucji nie ma żadnej wzmianki o konieczności położenia kresu terroryzmowi, co do którego Izrael ma poważne i uzasadnione obawy dotyczące bezpieczeństwa” i uznał za rzecz moralną nie przeszkadzanie w jej uchwaleniu i wstrzymanie się od głosu.

Urodzony w Kanadzie polityk izraelski Dan Illouz pisząc o tej rezolucji na swoim koncie X stwierdził:

„W tym teatrze absurdu ONZ ośmiela się oskarżać Izrael o łamanie prawa międzynarodowego – gdy Izrael jest jedynym krajem w regionie, który je przestrzega i egzekwuje, nawet w czasie wojny. Izrael jest moralną busolą, krajem broniącym swojego narodu, który jednocześnie przestrzega najwyższych standardów prawa i sprawiedliwości.

Nie łudźcie się: to nie jest tylko wojna Izraela. To wojna o prawo całego wolnego świata do obrony przed terrorem i złem. Nie dajcie się zwieść – Izrael może być na pierwszej linii frontu, ale wy wszyscy jesteście na celowniku. Ta walka toczy się o przetrwanie wolności, przyzwoitości i samego życia”

Jeśli ktoś sądzi, że ta rezolucja jest bez znaczenia i że media słusznie ją zignorowały, to prawdopodobnie jest w poważnym błędzie. Tego rodzaju rezolucje wracają w dyskursie latami i powołują się na nie nie tylko tacy „mężowie stanu” jak Mahmoud Abbas, Putin, czy Erdogan, ale politycy uznawani za demokratów i przedstawicieli wolnego świata.

W 1975 roku przed głosowaniem nad rezolucją zrównującą syjonizm z rasizmem, ambasador Stanów Zjednoczonych przy ONZ, Daniel Patrick Moynihan ostrzegł, że „Narody Zjednoczone wkrótce uczynią antysemityzm prawem międzynarodowym”. Powiedział również, że „Stany Zjednoczone nie uznają, nie będą przestrzegać i nigdy nie pogodzą się z tą haniebną rezolucją”.

Po upadku ZSRR tamta rezolucja została unieważniona, nic jednak nie mogło naprawić jej tragicznych skutków.

Młode pokolenie na szczęście nie musi się uczyć słynnego wiersza Władysława Broniewskiego „Słowo o Stalinie”:

“Rewolucja – parowóz dziejów”…
Chwała jej maszynistom!
Cóż, że wrogie wiatry powieją?
Chwała płonącym iskrom!
Chwała tym, co wśród ognia i mrozu
jak złom granitowy trwali,
jak wcielona wola i rozum,
jak Stalin.

W środę 11 września Zgromadzenie Ogólne ONZ weszło ponownie w stare koleiny. 49 lat temu Polska głosowała za uchwaleniem haniebnej rezolucji, prawie pół wieku później, wstrzymała się od głosu. To niebywały postęp moralny.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com