Dlaczego Zachód jest zrozpaczony z powodu śmierci Hassana Nasrallaha?

Nasze elity naprawdę nie mają pojęcia, że w wojnie Izraela ze swoimi oprawcami zagrożona jest sama cywilizacja.


Dlaczego Zachód jest zrozpaczony z powodu śmierci Hassana Nasrallaha?

Brendan O’Neill
Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski


Jedno słowo najlepiej oddaje nastrój na Zachodzie po zabiciu Hassana Nasrallaha przez Izrael: udręka. Gdziekolwiek nie spojrzysz, widzisz strach przed tym, co zrobił Izrael, i strach przed tym, co może to rozpętać. Niepokój sączy się z szpalt wszystkich gazet. Słychać go w drżącym głosie prezenterów wiadomości. Widzisz tę udrękę w gorączkowych ostrzeżeniach „antywojennych” rycerzy, głoszących, że Bliski Wschód stoi teraz na skraju apokalipsy. Słyszysz tę udrękę w przenikliwym potępieniu Izraela ze strony propagandystów z „Guardiana” piszących o „wojowniczej, niekontrolowanej sile”, która teraz eliminuje terrorystów „wbrew wyraźnym życzeniom Stanów Zjednoczonych”. Tak, jak to zarozumiałe państwo śmie sprzeciwiać się naszym panom w naszym neoimperium?

Najwyraźniej widać tę udrękę w gorączkowym zamartwianiu się „niebezpieczną eskalacją”. Eliminując głównego psa Hezbollahu, Izrael przypieczętował krwawy los regionu. „New York Times” cierpi z powodu tego „eskalacyjnego ataku na Hezbollah”. Jeremy Bowen z BBC pisze, że zabicie Nasrallaha wskazuje, że Bliski Wschód nie jest już „na krawędzi o wiele poważniejszej wojny” – „wpadł w nią bez reszty”. Ekspert z Middle East Institute w DC był bardzo przejęty. „Historia się odwróciła”, powiedział. Najwyraźniej ten „bezprecedensowy” atak, (pomysł, że jest czymś bezprecedensowym, aby atakować terrorystów, będzie nowością dla wielu narodów), jest krwawym dowodem na to, że „próg wojny totalnej został przekroczony”.

Nawet sojusznicy Izraela łapali za sole trzeźwiące po śmierci Nasrallaha. Tak, administracja Bidena przyjęła informację o jego śmierć z ulgą, ale było to przejściowe uczucie: nieśmiałe gratulacje, które maskowały paniczny niepokój o to, co będzie dalej. Jak podsumował to „New York Times”, Biden wydał „wyważone oświadczenie”, które „wyraziło zadowolenie”, ale następnie szybko ostrzegł wszystkie strony „aby deeskalowały trwające konflikty”. Izrael ma prawo oczekiwać od USA nieco większego uznania za eliminację  przywódcy grupy terrorystycznej, która współdziałała w organizacji  samobójczych zamachów bombowych w Bejrucie w 1983 r., w których zginęło 241 amerykańskich żołnierzy.

Jesteśmy teraz w naprawdę surrealistycznej sytuacji, w której uprzywilejowani mieszkańcy Zachodu wydają się zrozpaczeni śmiercią Nasrallaha, podczas gdy muzułmanie w Libanie, Syrii i Iranie tańczą z tej okazji. Dzieciaki niepewne swojej płci, z plikami pieniędzy w kieszeniach, na wymuskanych trawnikach Columbia University w Nowym Jorku mogą odczuwać żal lub przynajmniej niepokój po śmierci Nasrallaha. Ale feministki w Iranie, przeciwnicy Hezbollahu w Libanie i rodziny Syryjczyków, których Hezbollah pomógł zamordować, walcząc u boku Asada w wojnie domowej w Syrii, są uradowani. Z pewnością nic lepiej nie oddaje moralnego zagubienia przebudzonych na Zachodzie niż ich gorzkie łzy po śmierci islamistycznego tyrana, którego nienawiść do Żydów, mizoginia, homofobia i skrajny autorytaryzm uczyniły z niego wroga tak wielu muzułmanów na Bliskim Wschodzie, którzy tęsknią za tym, czym cieszą się ci rozpieszczeni mieszkańcy Zachodu: za wolnością.

Żal po stracie Nasrallaha naszych dworskich warstw opiniotwórczych jest niezwykle wymowny. Świadczy o zdumiewających podwójnych standardach, według których ocenia się Izrael. Można się zastanawiać, czy to historyczna ignorancja, czy po prostu bezczelna hipokryzja sprawia, że nadęta klasa aktywistów z USA i Wielkiej Brytanii może buntować się przeciwko „bezprecedensowemu” wyeliminowaniu przez Izrael terrorystycznego geniusza, mimo że ich własne narody robią to samo od dziesięcioleci. Od Osamy bin Ladena do Abu Bakra al-Baghdadiego, wielu terrorystów spotkało ponury, sprawiedliwy koniec w ostatnich latach. I nie przypominam sobie, by z tego powodu wybuchała jakaś wściekłość z pianą na ustach. Nie pamiętam rozdzierających zawodzeń „Co teraz?!”. To, że Izrael jest piętnowany za robienie rzeczy, które my robimy, że zabijanie terrorystów nagle staje się zbrodnią wojenną, gdy robią to Żydzi, jest dowodem na bigoterię, która czai się tuż pod powierzchnią „anty-syjonizmu”.

Jeszcze gorszy jest ukryty przekaz w tym całym zbiorowym lamencie nad atakiem Izraela na terrorystów, którzy chcą go zniszczyć. Mianowicie to, że lepiej byłoby zostawić Nasrallaha w spokoju. Że region byłby w lepszej sytuacji – do cholery, świat byłby w lepszej sytuacji – gdyby Nasrallah nie został zabity. Gorsze okropności wynikną ze zniszczenia Hezbollahu niż z jego dalszego istnienia – to aluzja i szept typowego zachodniego obserwatora, który martwi się o upadek Nasrallaha. „Zostawcie Hezbollah w spokoju” to ich niewypowiedziane wołanie. Łatwo to powiedzieć gojowi na wolnym od wojny Zachodzie. Śmiem twierdzić, że ci zadowoleni z siebie oszczercy narodu żydowskiego mieliby inne zdanie, gdyby sami cierpieli z powodu ostrzału rakietowego Hezbollahu, tak jak Izrael. Gdyby ich własne zielone społeczności były otoczone ze wszystkich stron przez armie bigotów zdeterminowanych, by je zniszczyć –  tak, jak chcą zniszczyć Izrael.

Pomyśl o tym: mamy aktywistę mieszkającego na Zachodzie – na naszych kampusach, na naszych ulicach, w większości redakcji – który otwarcie wzywa do rozbrojenia Izraela i pośrednio wzywa do nietykalności wrogów Izraela. Taki aktywista w jednej minucie agituje za zaprzestaniem sprzedaży broni państwu żydowskiemu, a w następnej nalega, że jest zbyt ryzykowne i lekkomyślne dla Izraela, eliminowanie przywódców Hezbollahu lub komórek Hamasu, więc prawdopodobnie powinien ich zostawić w spokoju. Zabierzcie broń Izraelowi i pozwólcie Hezbollahowi żyć, pozwólcie Hamasowi się przegrupować. Krótsza wersja: żadnych broni dla Żydów, ale broń dla nienawidzących Żydów. To nie jest aktywizm „antywojenny”. To jego dokładne przeciwieństwo. To przepis na rasistowską rzeź, na krwawe zniszczenie jedynego na świecie państwa żydowskiego. Rzadko kiedy złowroga natura tego, co uchodzi za „postępowy” aktywizm, była tak ostro ujawniana.

To, co zostało najbardziej naświetlone przez ten niepokój z powodu kresu Nasrallaha, to fakt, że wielu na Zachodzie nadal nie rozumie, jaka jest stawka w świecie po 7 października. Nie doceniają, jak poważny jest fakt, że Izrael jest celem brutalnych prześladowań i wymarzonej zagłady ze strony radykalnych islamistów, których wstręt do Żydów dorównuje jedynie ich wstrętowi do samego Zachodu. Nie potrafią dostrzec, że starcie między Izraelem a legionem jego histerycznych wrogów jest w swej istocie starciem między wartościami cywilizacji a wirującą fascynacją barbarzyństwem. Między państwem, które aspiruje do spełnienia obietnicy nowoczesności, a średniowiecznymi bojownikami, którzy są antysemitami, przeciwnikami feminizmu, wrogami gejów i wrogami oświecenia.

To właśnie badam w mojej nowej książce After the Pogrom: 7 October, Israel and the Crisis of Civilisation. Ponownie, w bezkompromisowych szczegółach, przyglądam się temu, jak wpływowi ludzie z Zachodu nie zdali moralnego testu ataku Hamasu na Izrael i skończyli na szukaniu wymówek dla bestii zamiast stanąć po stronie ich ofiar. I argumentuję za tym, aby stanąć po stronie Żydów przeciwko nienawiści do Żydów, po stronie Izraela przeciwko islamizmowi i po stronie cywilizacji przeciwko religijnemu fanatyzmowi. Kto by pomyślał, że takie poglądy pewnego dnia staną się kontrowersyjne? A jednak znaleźliśmy się w tym miejscu.


Brendan O’Neill znany brytyjski publicysta i komentator polityczny, wieloletni naczelny redaktor „Spiked” publikujący często w „The Spectator”. W młodości zapalony trockista, członek Rewolucyjnej Partii Komunistycznej i autor artykułów w „Living Marxism”. (Jak się wydaje, z tamtych poglądów została mu wiedza o tym, jak ideologia może odczłowieczać.)


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com