ONZ nadaje certyfikat koszerności terroryzmowi

Tunnel Hezbollahu w odlegości zaledwie kilku dziesięciu metrów od posterunku UNIFIL-u.


ONZ nadaje certyfikat koszerności terroryzmowi


Tony Badran


Podobnie jak UNRWA w Strefie Gazy, UNIFIL w Libanie wspiera terrorystów, chroniąc jednocześnie podziemne bazy, w których przechowują broń i planują ataki na Izraelczyków

Na początku tego tygodnia izraelski Kneset podjął pierwszy krok w kierunku zakazu działalności Agencji Narodów Zjednoczonych (UNRWA) w całym kraju. Decyzję podjęto po serii rewelacji w ciągu ostatniego roku dotyczących bliskiego, trwającego dziesięciolecia partnerstwa UNRWA z Hamasem. Jak można było przewidzieć, Stany Zjednoczone dołączyły do Rady Bezpieczeństwa ONZ ogłaszając „zdecydowane” ostrzeżenie przed wszelkimi próbami „zlikwidowania lub osłabienia działań i mandatu UNRWA”, wzywając Izrael do „poszanowania przywilejów i immunitetów UNRWA”. Chociaż wykazano, że agencja między innymi wypłacała pensje głównym sprawcom okrucieństw z 7 października i pozwoliła organizacji terrorystycznej na umieszczenie swojej kwatery głównej i centrów dowodzenia pod swoimi szkołami, jak stwierdziła ambasador USA przy ONZ: „nie ma alternatywy” dla UNRWA.

UNRWA nie jest jedyną organizacją ONZ, która otrzymuje pełne poparcie administracji Bidena, mimo aktywnej współpracy z terrorystami. Na froncie północnym, Tymczasowe Siły ONZ w Libanie (UNIFIL) odgrywają podobną rolę, pozwalając członkom Hezbollahu na korzystanie z baz sił pokojowych jako fizycznej osłony dla sieci tuneli, z których Hezbollah zamierzał rozpocząć krwawą inwazję na Izrael. Z tą samą wypaczoną logiką, którą zastosowano do UNRWA, administracja Bidena i Harris zabiega o kontynuację, a nawet wzmocnienie roli UNIFIL w południowym Libanie, czyniąc z tego kluczowy element propozycji zakończenia operacji Izraela przeciwko Hezbollahowi.

UNIFIL, w obecnej wersji, otrzymał mandat w 2006 r. na mocy rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1701, aby pomóc zapewnić, że obszar na południe od rzeki Litani pozostanie wolny od jakiejkolwiek obecności zbrojnych grup poza właśnie UNIFIL-em i Libańskimi Siłami Zbrojnymi (LAF). Rezolucja 1701 miała rzekomo zakończyć wojnę Izraela z Hezbollahem w 2006 r. na warunkach, które uniemożliwiłyby libańskiej grupie terrorystycznej przeprowadzanie kolejnych ataków na Izrael, dając Izraelczykom zdemilitaryzowaną strefę na ich północnej granicy nadzorowaną przez siły międzynarodowe. Problem polegał na tym, że UNIFIL miał realizować swój mandat przez wspieranie i koordynowanie działań z rządem libańskim i LAF — czyli armią państwa libańskiego, zaś i rząd, i jego armia są kontrolowana przez Hezbollah. Zamiast więc zmniejszyć siłę Hezbollahu na granicy Izraela, obecność tej grupy na południe od Litani wzrastała wykładniczo pod nadzorem UNIFIL.

Jak bezczelnie Hezbollah działał z błogosławieństwem UNIFIL-u, stało się jasne po rozpoczęciu przez Izrael inwazji na południowy Liban 30 września. Jednostki IDF działające blisko północnej granicy Izraela odkryły wejścia do rozbudowanych, rozległych sieci tuneli Hezbollahu zaledwie kilkanaście metrów od pozycji UNIFIL-u. Oczywiste było, że dowódcy UNIFIL-u nie mogli nie być w pełni świadomi budowy tych pozycji i ich wykorzystania przez duże oddziały uzbrojonych bojowników Hezbollahu, którzy przemieszczali się tam i z powrotem. Nie trzeba dodawać, że budowa i rozmieszczenie sieci tuneli Hezbollahu, które ośmieszały rzekomą rolę UNIFIL-u w demilitaryzacji południowego Libanu, nigdy nie została zgłoszona do ONZ oficjalnymi kanałami ani upubliczniona. Zamiast tego UNIFIL płacił lokalnym agentom i zwolennikom Hezbollahu, aby działali jako kontrahenci i świadczyli inne usługi, zasadniczo łącząc swoje funkcje z funkcjami grupy terrorystycznej, przed którą mieli zapewniać osłonę.

Oczywiście istnienie dużej sieci tuneli szturmowych Hezbollahu w pobliżu granicy z Izraelem nie było żadną tajemnicą, nawet jeśli skala tej infrastruktury zaskoczyła izraelskie wojsko. W grudniu 2018 r. – styczniu 2019 r. IDF po raz pierwszy odkryła tunele transgraniczne, wszystkie na obszarze działania UNIFIL. Tunele zostały wydrążone w skalistym terenie południowego Libanu i wymagały wydobycia ogromnej ilości ziemi. Jednak siły ONZ w tym rejonie jakoś nic nie słyszały, nic nie widziały i dopóki Izrael nie odkrył tych tuneli, nic nie powiedziały. UNIFIL zabrał się do komentowania dopiero wtedy, gdy IDF wkroczyła, aby zdemontować infrastrukturę Hezbollahu. Zareagowali nie żeby potępić organizację terrorystyczną za rażące nadużycia i naruszenie jej mandatu, ale za żądanie Izraela, by wycofali się z pozycji sąsiadujących z fortyfikacjami grupy terrorystycznej i umożliwili Izraelowi ich zniszczenie.

UNIFIL nie był jedynym partnerem w tej komedii zapewniania terrorystom osłony pod pozorem działań pokojowych. UNIFIL mógł również winić swojego libańskiego partnera, LAF, za odmowę dostępu do tuneli Hezbollahu. W rzeczywistości było to wygodne dla UNIFIL. Co roku od 2018 r. sekretarz generalny ONZ informował o zmowie LAF z Hezbollahem jako wymówce bezczynności UNIFIL, a co roku Stany Zjednoczone odnawiały mandat UNIFIL, a następnie kontynuowały finansowanie zarówno sił pokojowych ONZ (które w rzeczywistości dawały wsparcie grupie terrorystycznej), jak i swojego partnera LAF. Oba filary mające wdrożyć rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1701 służyły jako tarcze dla Hezbollahu.

Bardziej bezpośrednie formy współdziałania z Hezbollahem nie ograniczały się do LAF. Niedawno schwytani bojownicy Hezbollahu podobno powiedzieli izraelskim przesłuchującym, że grupa przekupiła personel UNIFIL, aby pozwalał na wykorzystanie ich posterunków. Ponadto Hezbollah podobno przejął kontrolę nad kamerami UNIFIL zainstalowanymi na ich pozycjach w pobliżu granicy i wykorzystał je do zbierania informacji wywiadowczych na temat rozmieszczenia izraelskich wojsk i ich ruchów za izraelską granicą.

W odpowiedzi na te bezpośrednie oskarżenia o współpracę UNIFIL z Hezbollahem zastępczyni rzecznika prasowego sił pokojowych odparła, że „podchodziłaby do anonimowych opowieści z rezerwą”, dodając, że „żołnierze sił pokojowych są bezstronni, co jednak nie powstrzymuje obu stron przed oskarżaniem nas o wspieranie lub szpiegowanie na rzecz drugiej strony”.

Rzecz jednak w tym, że oskarżenia o pomoc Hezbollahowi w zbieraniu informacji wywiadowczych pochodzą nie tylko od schwytanych bojowników Hezbollahu, ale także z szeregów UNIFIL. W 2018 r. autor artykułu w prasie francuskiej zacytował wysokiego rangą irlandzkiego oficera UNIFIL, który opowiedział, jak niektóre kontyngenty regularnie przekazują informacje wywiadowcze Hezbollahowi: „Mogę zaświadczyć, że indonezyjskie Błękitne Hełmy stale informują różne libańskie czynniki o ruchach izraelskich oddziałów” — powiedział oficer UNIFIL.

Hezbollah również zinfiltrował UNIFIL za pośrednictwem swoich cywilnych pracowników. W tym samym francuskim raporcie dowódca fińskiego kontyngentu UNIFIL ujawnił, że kilku libańskich cywilów pracujących dla sił pokojowych „nie ukrywa, że należą do Hezbollahu”.

Oprócz działania jako żywe tarcze, dostarczania informacji wywiadowczych i zatrudniania członków Hezbollahu, UNIFIL wspiera również lokalną gospodarkę Hezbollahu i służy jako jego baza wsparcia w południowym Libanie. W rzeczywistości była to praktyka UNIFIL od samego początku w 2006 r. Kilka miesięcy po uchwaleniu rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1701 misja ONZ wyjaśniła, w jaki sposób żołnierze sił pokojowych stymulują lokalną gospodarkę w regionie kontrolowanym przez Hezbollah, kupując towary, wynajmując mieszkania, zapisując swoje dzieci do szkół i przyjmując gości, którzy pomagają napędzać lokalny przemysł turystyczny. „Żołnierze wydają tu dużo pieniędzy” — powiedział wówczas pełniący obowiązki głównego urzędnika administracyjnego misji. Ponadto UNIFIL dokonuje zakupów w lokalnych firmach.

W pewnym momencie UNIFIL twierdził, że zatrudniając około 800 pracowników, jest największym lokalnym pracodawcą Libańczyków, których również pomógł wprowadzić do innych projektów ONZ w innych krajach — prawdopodobnie pomagając Hezbollahowi w rozszerzeniu jego globalnej sieci. „Większość Libańczyków, którzy zaczynali pracę w UNIFIL w pierwszych latach, została teraz stałymi członkami personelu ONZ w różnych miejscach na całym świecie” — powiedział były rzecznik UNIFIL w 2010 r.

Ponadto symbiotyczna relacja UNIFIL z Hezbollahem doprowadziła do sfinansowania projektów wartych dziesiątki milionów dolarów w bastionach grupy terrorystycznej, w tym boisk sportowych i ośrodków rehabilitacyjnych, systemów fotowoltaicznych do dostarczania energii elektrycznej, odnawiania zniszczonych budynków i zapewniania opieki medycznej i stomatologicznej w swoich klinikach. Projekty te miały budować zaufanie wśród mieszkańców, aby umożliwić UNIFIL-owi realizację swojego mandatu i swobodne patrolowanie.

Hezbollah i jego baza, a także LAF, chętnie korzystały ze stałego strumienia dolarów UNIFIL, po prostu ignorując mandat demilitaryzacji. Dla krajów wspierających UNIFIL proces ten stał się w rzeczywistości jedną z form wpłat na konta bankowe Hezbollahu, aby kontynuować fikcję mandatu i uchronić swoich żołnierzy w terenie przed zabiciem przez Hezbollah, który kontroluje region społecznie, gospodarczo i militarnie. Trwało to póki Izrael, wyciągając wnioski z wojny w Gazie, nie najechał na południowy Liban, niszcząc rozbudowane systemy tuneli i arsenały grupy terrorystycznej, jednocześnie likwidując całą strukturę przywódczą Hezbollahu.

Podczas gdy administracja Bidena była dziwnie skora do finansowania organizacji terrorystycznych za pośrednictwem ONZ, pierwsza administracja Trumpa nie była skłonna do akceptacji tego makabrycznego tańca z Hezbollahem pod pozorem „konkurowania z Iranem w Libanie”. Po implozji libańskiego systemu finansowego w 2019 r. Waszyngton został zmuszony do znalezienia nowego sposobu na przesyłanie gotówki i innej pomocy dla libańskiej armii (LAF). UNIFIL był wykorzystany przez cały rok 2022 r. jako narzędzie dostarczania „tymczasowych i specjalnych środków”, żywności, paliwa, leków i wsparcia logistycznego dla LAF — pomimo, a może właśnie z powodu powiązań UNIFIL i LAF z Hezbollahem.

W 2020 r. ówczesny sekretarz stanu Mike Pompeo i pracujący dla niego libanofile uznali, że nadszedł właściwy czas, tuż przed wyborami w 2020 r., aby rozpocząć proces wytyczania granicy morskiej między Libanem a Izraelem, który później został narzucony Izraelowi przez prezydenta Bidena. Waszyngton nadal finansował UNIFIL i odnowił jego mandat, a ludzie z Hezbollahu, z którymi negocjowali Amerykanie, zażądali, aby rozmowy odbywały się w siedzibie UNIFIL i pod egidą ONZ. Ponadto UNIFIL byłby niezbędny do realizacji drugiego punktu umowy: wyznaczenia granicy lądowej.

Innymi słowy, dla Waszyngtonu — podobnie jak dla Francji, która ma własne inwestycje w Libanie i dostarcza jednego z większych kontyngentów UNIFIL — funkcja UNIFIL i potrzeba utrzymania jej finansowania ma niewiele lub nie ma nic wspólnego z jej rzeczywistym mandatem demilitaryzacji i trzymania Hezbollahu z dala od północnej granicy Izraela. Jest to po prostu jeszcze jeden instrument, obok LAF, do zarządzania relacjami z prawdziwą potęgą rządzącą Libanem, którą jest patron Hezbollahu — Iran.

Posiadanie agencji ONZ składającej się z ołowianych żołnierzyków w białych opancerzonych transporterach, wspieranej przez USA i rzekomo reprezentującej „społeczność międzynarodową”, której faktyczną funkcją jest ochrona pozycji wojskowych głównej grupy terrorystycznej Iranu, stanowi realne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Izraela. Biorąc pod uwagę swoją funkcję i cel, UNIFIL zawsze będzie z konieczności uwikłany w sprawy Hezbollahu i jego „bazę wsparcia społecznego” — zatrudniając ich, polegając na ich dobrej woli i obsługując ich. Ponieważ to partnerstwo z grupą terrorystyczną służy celom USA, a ponieważ zdolność UNIFIL do pozornego wypełniania swojego mandatu wymaga wybielania i przekupywania Hezbollahu, Izrael będzie musiał narazić swoje bezpieczeństwo, aby zadowolić oczekiwania sojuszniczego supermocarstwa, podczas gdy Ameryka wykorzysta ONZ, aby nałożyć ograniczenia na suwerenne podejmowanie decyzji przez Izrael.

Z natury rzeczy ten taniec z armią terrorystów jest obsceniczny. Pozwalanie tej armii na okopywanie się na północnej granicy Izraela przez ostatnie dwie dekady pod ochroną ONZ jest wspólnym aktem szaleństwa amerykańskich decydentów obu partii politycznych, ale również przywódców Izraela, którzy mogą jedynie podziękować jakiejś formie boskiej opieki za to, że tunele terroru, które chronił UNIFIL, nigdy nie zostały użyte do masakry izraelskich cywilów na północy, na skalę znacznie większą niż ataki, które UNRWA pomogła przeprowadzić na południu.

Nic więc dziwnego, że w przededniu wyborów administracja Bidena gwałtownie domagała się reanimacji porozumienia UNIFIL-LAF w Libanie i ponownego narzucenia go Izraelowi — a właśnie o to chodzi w amerykańskiej propozycji pokojowej dla Libanu, ujawnionej w ubiegłym tygodniu przez izraelską stację telewizyjną. Oprócz wzmocnienia UNIFIL administracja amerykańska chce powiększyć LAF i zapewnić pobór tysięcy nowych rekrutów — wielu z nich bez wątpienia będzie pochodzić z bazy wsparcia Hezbollahu, jeśli nie z samego Hezbollahu.

Dodatkowym urozmaiceniem w tej propozycji jest utworzenie tzw. mechanizmu monitorującego, który obejmowałby USA — pozostałośćz umowy na temat granicy morskiej z 2022 r. wynegocjowanej przez specjalnego wysłannika Amosa Hochsteina, która wprowadziła pomysł, by Waszyngton był bezpośrednim arbitrem między Izraelem a Hezbollahem. Teraz Hochstein chce umocnić tę rolę. Jako bonus, jego propozycja wzywa również do kontynuowania tego, co przerwał negocjując granicę morską, aby zainicjować proces demarkacji granicy lądowej. Włączenie USA do tego tzw. mechanizmu monitorującego jako oficjalnego arbitra potwierdza status Libanu jako specjalnej prowincji pod ochroną USA, gdzie izraelskie interesy bezpieczeństwa musiałyby przechodzić przez Waszyngton. Jeśli Izrael posiada informacje wywiadowcze o nowych tunelach Hezbollahu, może je przekazać koordynatorowi ds. bezpieczeństwa CENTCOM, który następnie podzieli się nimi z LAF – armia libańską kontrolowaną przez Hezbollah – lub ze „wzmocnionym” UNIFIL, którego rola jako obrońcy Hezbollahu na południu Libanu jest dobrze ugruntowana od dziesięcioleci i jednocześnie nigdy nie była bardziej Ameryce potrzebna.

Na szczęście premier Benjamin Netanjahu wydaje się rozumieć stawkę znacznie lepiej niż amerykańscy politycy. W przemówieniu w czwartek Netanjahu powiedział o amerykańskim planie: „Porozumienia, dokumenty, propozycje i numery rezolucji — [UNSCR] 1701, 1559 — z całym szacunkiem, nie są najważniejsze. Najważniejszym punktem jest nasza zdolność i determinacja do egzekwowania bezpieczeństwa, udaremniania ataków na nas i działania przeciwko uzbrojeniu naszych wrogów, w razie potrzeby i pomimo wszelkich nacisków i ograniczeń. To jest najważniejszy punkt”.

Jeśli Donald Trump wygra wybory we wtorek, Izrael prawdopodobnie będzie miał większą przewagę nad Iranem i jego pełnomocnikami. Jednak Jerozolima nie powinna lekceważyć tego, jak w gruncie rzeczy podobne są republikańskie impulsy wobec Libanu do tych, którymi kieruje się zespół Obamy, nawet jeśli ich pozorne motywy są inne. Po prawej stronie sceny politycznej widzimy rosnące, trujące sekciarstwo, które zostało wstrzyknięte do polityki libańskiej w Waszyngtonie — toksyczność, którą libańscy (i libańsko-amerykańscy) lobbyści świadomie wykorzystywali — utopijne postrzeganie Libanu jako areny „wzmacniania bliskowschodnich chrześcijan”. Inna, powiązana wersja opiera się na stereotypach dotyczących Libanu jako „Paryża” lub „Szwajcarii” Bliskiego Wschodu — naturalnie prozachodniego społeczeństwa, które czeka tylko na odpowiednią ilość amerykańskich inwestycji politycznych i finansowych, tak samo jak Irak był postrzegany jako naturalna demokracja czekająca na wyzwolenie przez USA, aby spełnić oderwane od rzeczywistości fantazje ideologów Freedom Agenda. W rzeczywistości Liban jest bankrutem, terrorystycznym państwem, kontrolowanym przez Iran, którego rzekome „instytucje państwowe” są prowadzone przez sekciarskie szakale, które nie są w stanie zapewnić podstawowych usług, takich jak elektryczność, swoim zwolennikom. Jednak to nie powstrzymuje republikańskich ustawodawców w Kongresie od gorliwego popierania katastrofalnej polityki Obamy, polegającej na wspieraniu LAF.

Żadna z tych szalonych fantazji — czy to o amerykańskim partnerstwie z mułłami w Teheranie, które realizuje się przez Bejrut, czy o „państwie libańskim” zbudowanym na dopływie dolarów amerykańskich do „instytucji” kontrolowanych przez Hezbollah — nie może jednak zmienić rzeczywistości. Waszyngton może się bawić, pompując miliardy w farsę UNIFIL-LAF, aby utrzymać pozory zarządzania własną specjalną prowincją lewantyńską. Dla Izraela takie napoleońskie wybryki pozostaną oderwane od rzeczywistości. Tylko zachowując swobodę niezależnego działania w celu usunięcia zagrożeń z północnej granicy, Izrael będzie mógł żyć w pokoju.

This story originally appeared in English in Tablet Magazine, at tabletmag.com, and is reprinted with permission.


Tony Badran jest amerykańskim dziennikarzem, redaktorem działu wiadomości magazynu „Tablet” i analitykiem spraw bliskowschodnich.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com