Brednie na wysokich szczudłach

Wiec „krytyków Izraela” w Sztokholmie 27 stycznia 2024 r. (Źródło zdjęcia: Wikipedia)


Brednie na wysokich szczudłach

Andrzej Koraszewski


Patrząc na przelewającą się przez świat falę wściekłego antysemityzmu czytelnik pyta, jak to jest możliwe? Faktycznie trudno jest odpowiedzieć na pytanie, czym kieruje się amerykański, czy kanadyjski gej, czy też różowowłosa lesbijka, maszerując pod hasłem „wszyscy jesteśmy Hamasem”? Powiedzieć takiemu, że on byłby zrzucony z wysokiego budynku, a jej, że zostałaby przed zamordowaniem zbiorowo zgwałcona, to mogą mieć pretensje o użycie niewłaściwych zaimków osobowych oraz wzmocnić swoje oburzenie oskarżeniem o islamofobię. A co powiedzieć o ateistach krzyczących „od rzeki do morza”, albo o dziennikarzach przerażonych samą propozycją wyjaśnienia, co to hasło znaczy, czy o Żydach, odmawiających kadysz za zabitych przez Izrael terrorystów?

Czy paranoja jest zaraźliwa? Jeśli uważnie przyjrzymy się historii, możemy stracić wątpliwości w tej sprawie. Rozmowa z antysemitą jest jak rozmowa z kreacjonistą, osłonięci pancerzem wiary pozostają odporni na argumenty i przekonani, że tylko głupiec zajmuje się szukaniem faktów przeczących ich głębokiej wierze.

Pod krótkim artykułem informującym o raporcie na temat powiązań będącej częścią ONZ organizacji UNRWA z terrorystyczną organizacją Hamas pani Magdalena pisze: „Badania izraelskich organizacji” i dodaje ikonkę pustego śmiechu. Ten wpis jest na Facebooku, więc nie wiemy, czy ta Magdalena przeczytała artykuł, czy ograniczyła się do skomentowania jego dwuzdaniowej zapowiedzi. Jej odpowiedź możemy przełożyć na stwierdzenie: „Żydom nigdy nie wierzę.” Magdalena ma niemieckie nazwisko, (które równie dobrze może być żydowskim).

Takie oświadczenie zmienia próbę dalszej dyskusji w bezsens. Więc można albo zignorować, albo sprowokować do jednoznacznego przedstawienia dogmatów wiary. Kiedy zwracam uwagę, że ten brak zaufania do wszystkiego, co mówią Żydzi, jest bardzo wiele mówiący, Magdalena odpowiada:

„Ach drogi panie, to nie antysemityzm (słowo, którym świetnie żongluje Izrael)…stawianie się w roli ofiary, jednocześnie prowadząc politykę okupacji, odbierania prawa do istnienia, zagrabiania ziem, wysiedlania, tworzenia obywateli drugiej kategorii …okupant, który płacze, że okupowany go nie kocha i się buntuje.. i walczy na wszelkie sposoby o swoją tożsamość.. odkąd świat światem, okupanci nazywali okupowanych terrorystami.. a poparcie tej, lub tamtej strony zależy od układów polityczno-biznznesowych.”

Teraz to już nie jest krótkie zdanie i ikonka, ale pełen zestaw oskarżeń, z którymi na pozór można dyskutować. Można zatem zadawać pytania, czy Izrael miał prawo się odrodzić, czy Żydzi mimo wszystkich wygnań i mordów mieszkali tam nieprzerwanie od ponad czterech tysięcy lat, czy pierwsze osadnictwo w XIX wieku było na ziemiach wykupionych, czy zdobytych, czy strona arabska zaakceptowała proponowany podział, czy arabska imigracja do Mandatu Palestyńskiego była większa niż żydowska, czy i ilu Arabów zostało wygnanych ze swoich domów podczas wojny o niepodległość, a jak wielu uciekło na wezwanie arabskich armii obiecujących, że za tydzień będą mogli wrócić, jak już Żydów nie będzie, czy Arabowie, którzy zostali w Izraelu, mają równe obywatelskie prawa takie same jak Żydzi, czy Izrael wszczął jakąkolwiek wojnę, czy prowadził wyłącznie wojny obronne, czy rzeczywiście okupuje jakikolwiek skrawek ziemi arabskiej, czy Palestyńczycy wielokrotnie odmówili propozycji utworzenia własnego państwa w zamian za trwały pokój?

Pani Magdalena zapewnia, że antysemitką nie jest, na zwróconą uwagę, że w Gazie nie było żadnych Żydów od 2005 roku dowiedzieliśmy się, że:

„Gaza nigdy nie była wolna, to propaganda. A co z odbieraniem ziem na Zachodnim Brzegu? Jaki status mieli tam Palestyńczycy? I niech pan skończy z tym rzucaniem słowem antysemitka, bo tylko to potraficie, udawanie ofiary, każda krytyka działań Izraela, to antysemityzm. Tylko wam wszystko wolno, straszne to jest.”

Czego tu brak? Nie ma Porozumień z Oslo i informacji, czy pani Magdalena je zna, nie ma zamachu Hamasu i mordowania Palestyńczyków przez Palestyńczyków w Gazie. Nie ma Karty Hamasu deklarującej zamiar ludobójstwa Izraelczyków, nie ma informacji, że obszar C w Judei i Samarii, (nazwanej przez Jordanię „Zachodnim Brzegiem”), jest obszarem spornym, którego przyszłość miała być rozstrzygnięta w pokojowych negocjacjach. Krótko mówiąc nie widać tu żadnej wiedzy innej poza arabską propagandą. A jednak najciekawsze jest to stwierdzenie: „tylko wam wszystko wolno”. Zakłada owa Magdalena, że jeśli ktoś przeciwstawia się nieprawdziwym informacjom o Izraelu, to musi to być jakiś Żyd-syjonista. Jej wiara odrzuca możliwość zewnętrznego obserwatora badającego fakty. Trudno byłoby dyskutować o różnych arabskich koncepcjach pokoju z Izraelem, o poglądach palestyńskich dysydentów, o historii i ideologii Bractwa Muzułmańskiego, zmierzającego do budowy światowego kalifatu, a nie żadnej Palestyny.

Czy ta Magdalena naprawdę interesuje się Palestyńczykami? Takie twierdzenie byłoby wręcz zabawne, ale kto wie, może chciałaby dyskutować o tym, dlaczego wielokrotnie większa pomoc niż cały Plan Marshalla dla Europy zaowocowała tylko budową terrorystycznej twierdzy w Gazie i odmawiającej rozmów o pokoju Autonomii Palestyńskiej? Czy pytanie o prawa Palestyńczyków w „goszczących” ich krajach arabskich byłoby nietaktem? Czy łatwe do udowodnienia stwierdzenie, że Palestyńczycy traktowani są przez Arabów nie jak ludzie, ale wyłącznie jako psy wojny, mogłoby oburzyć tę wrażliwą i „współczującą” kobietę?

Amerykańska nauczycielka akademicka pochodząca z Jordanii na spotkaniu ze studentami, zaczyna od powiedzenia, że pochodzi z Jordanii, że wykłada na amerykańskim uniwersytecie, że docenia zainteresowanie jej regionem, ale uważa, że trzeba mieć pokorę i umieć się przyznać, że wie się zbyt mało. Mówi, że docenia, że studenci występują w obronie jej narodu, przypomina, że przed powstaniem Mandatu Palestyńskiego mogłaby być Libanką, Syryjką albo Egipcjanką (ale nie Jordanką, ani Palestynką, bo niczego takiego nie było), pyta co wiedzą o jej narodzie? A wreszcie stwierdza gniewnie: „Jesteście rozpuszczonymi amerykańskim bachorami, które chcą zwrócić na siebie uwagę, ale wyłącznie pogarszacie problem”. Dostaje oklaski, co rzadko się zdarza na takich spotkaniach. Ponieważ za tym sposobem zwracania na siebie uwagi kryje się długa tradycja zachodniego, chrześcijańskiego antysemityzmu, połączonego z lewicowym (sowieckim) antysemityzmem, zlanym dziś w jedną całość z potężnym muzułmańskim antysemityzmem.

Tak, ci młodzi ludzie chcą zwrócić na siebie uwagę, ale fakt, że robią to właśnie w ten sposób, nie jest przypadkowy. Od drugiej wojny światowej minęły trzy pokolenia, wnuki europejskich barbarzyńców nie chcą już mieć  poczucia winy, komunizm upadł już dawno, jego zbrodnie poszły w zapomnienie, jego obietnice są znowu kuszące. Dobrobyt jest oczywistością, współczucie jest tu wyznaniem wiary bez próby poszukiwania wiedzy. Jak można posądzać ich o antysemityzm? Przecież chcą dobrze, walczą ze złem, a ci Żydzi to okupanci, którzy wygonili biednych Palestyńczyków, prześladują ich, więc bronią się wszelkimi środkami, żeby zachować swoją tożsamość.

To osobliwe „współczucie”, którego nie ma ani dla Kurdów, ani dla mieszkańców Sudanu, ani dla protestujących przeciw tyranii ajatollahów Irańczyków, ani dla mordowanych dziesiątkami tysięcy czarnych chrześcijan w Afryce. Więc jak to jest możliwe, że współczucie dla Palestyńczyków, którym Izraelczycy utrudniają mordowanie Żydów, porywa miliony? Broniący swojego życia Żydzi urągają ich koncepcji praw człowieka.

Antysemityzm nazywa się czasem najstarszą nienawiścią. Zakodowany w religii, w literaturze, w codziennym języku, niesie stereotyp łączący obraz Żyda z wszelkim złem i możliwość połączenia każdego zła z Żydem. „Krytyka Izraela” to zazwyczaj obarczanie żydowskiego państwa zbrodniami popełnianymi przeciw Izraelowi. Islam jest religią kolonialną, nie tylko podbił ogromne połacie Ziemi, ale żąda od swoich wiernych podboju świata; wszystkie kraje arabskie stosują apartheid, ludobójstwo (zamiar zniszczenia jakiejś grupy w całości lub części) to działania takie jak Turków wobec Ormian i Greków, nazistów wobec Żydów, Hutu wobec Tutsi. Czy wielki głód na Ukrainie był ludobójstwem? Gułag, Biafra, masowe mordy Pol-Pota? Maleńki Izrael jest państwem kolonialnym? Chyba coś się komuś pomyliło. Gdzie jest druga taka kolonia, która nie ma macierzy i w której mieszkańcy na każdym skrawku ziemi odnajdują ślady swoich przodków? Stosują apartheid wobec innowierców? W Izraelu? Nie? Może chodzi o „mur apartheidu”, o utrudnianie terrorystom wkraczania do kraju i zabijania ludzi na ulicach, o utrudnianie dojazdów do pracy, czy może o to, że ci, którzy nie są obywatelami, nie mają praw obywatelskich? Dlaczego mieszkający w Izraelu Arabowie za żadne skarby nie godzą się na wymianę terytoriów i dostanie się pod władzę „Palestyńczyków”. Ludobójstwo? Cywilne ofiary w wojnie rozpoczętej ludobójczą napaścią, z terrorystycznej twierdzy, w której terroryści okopali się wśród cywilów, w wojnie, w której połowa zabitych to uzbrojeni „bojownicy”, a wśród zabitych dzieci znaczną część stanowili „dzieci-żołnierze”, sfanatyzowane i wykorzystywane przez organizację, która  nie ma cienia litość i dla swojej ludności. Ludobójstwo? Naprawdę? Zabijanie głodem, kiedy organizacje humanitarne nie nadążają z odbieraniem ciężarówek z żywnością dla wrogiej populacji?

Co jest potrzebne, żeby uwierzyć w te brednie? Tradycja? Długa, potężna tradycja?

Czytelnik na forum gazety pisze: „Kiedyś przeczytałem w Internecie, że Żydzi to mafia. Wszędzie ich pełno. Dziwi mnie skąd u nich takie okrucieństwo, skąd taka hipokryzja?” To jego refleksja na wiadomość o niszczeniu przez Izrael arsenałów Hezbollahu. Głęboka refleksja, po zapoznaniu się z wszystkimi faktami i po długim namyśle.(Czy muszę dodawać, że żartuję?)

Wiele lat temu przeprowadzono w Niemczech badania nad przynależnością do NSDAP w miastach, w których w średniowieczu były masowe pogromy Żydów i w miastach, w których takich pogromów nie było. Wyniki nie pozostawiały wątpliwości – w miastach, w których były pogromy, procent mieszkańców należących do NSDAP był znacznie wyższy niż w miastach, w których w średniowieczu pogromów nie było. Mury pamiętały przez stulecia. (A może to nie były mury, może to była tęsknota do mordów i rabunków przekazywana przez stulecia, z pokolenia na pokolenie, udzielająca się również tym, którzy tam osiedli później?)

Dlaczego wyjątkowe, sadystyczne  okrucieństwo hamasowskich napastników wzbudziło zachwyt, podziw i potrzebę oskarżania Żydów właśnie o takie zbrodnie, które tak wielu wyraźnie zachwycały? Czy musimy szukać odpowiedzi w psychologii ewolucyjnej? Czy jesteśmy gatunkiem sadystycznych morderców? A może odpowiedź na pytanie „jak to jest możliwe” jest po prostu niemożliwa?

Izraelski dziennikarz  Gol Kalev  podejrzewa, że dziś, w XXI wieku fala nienawiści do Żydów jest o wiele silniejsza niż była w latach 30. ubiegłego wieku.

„Wtedy oskarżenie, że Żydzi psują ludzkość, opierało się na ewangelii liderów opinii, takich jak kompozytor Richard Wagner; ale dziś opiera się na ewangelii wiarygodnych zachodnich serwisów informacyjnych, a także sponsorowanych przez Zachód organizacji, takich jak Organizacja Narodów Zjednoczonych, Unia Europejska, Międzynarodowy Trybunał Karny i Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości.”

Nie jestem pewien, czy ma rację, również wtedy brały w tej orgii udział rządy, Kościoły, gazety, radio. Prawda, nowoczesne technologie są wszechobecne, ale wtedy działała ambona i jarmark. A jednak, nie można wykluczyć, że ta fala jest dziś znacznie wyższa i że tsunami  zostało wywołane zachwytem dla orgii hamasowskich  bestialskich mordów.

Co się zmieniło? Istnieje żydowskie państwo, jest izraelska armia, która oburza swoimi możliwościami obrony izraelskiego życia.

Einat Wilf, izraelska autorka i była posłanka do Knesetu z ramienia Partii Pracy, pisała na łamach magazynu „Sapir” o kompleksie palestyńskiej propagandy. To działanie metodą plakatową, powtarzanie bez końca prostych absurdalnych haseł. Jesteśmy w teatrze absurdu, który jest na przedszkolnym poziomie.


Syjonizm = Rasizm

Syjonizm = Apartheid
Syjonizm = Ludobójstwo

To jednak okazuje się genialne, działa, dociera do wszystkich, trafia do kibiców piłki nożnej, do studentów, do profesorów, do dziennikarzy i polityków. Proste słowa zostają zaprzęgnięte do przekonania świata, że państwo żydowskie to wcielenie zła.


„Strategia plakatowa — z jej powtarzaniem prostych sloganów na licznych forach, w połączeniu z autorytetem akademickim i imprimatur organów ONZ — prowadzi tylko do jednego logicznego rezultatu. Jest to ten, który widzieliśmy podczas ostatnich demonstracji, podczas których Gwiazda Dawida została umieszczona w koszu na śmieci z napisem ‘Utrzymajmy świat w czystości’. Jeśli Izrael, syjonizm i Gwiazda Dawida są złe, to zło musi zostać wykorzenione. Co więcej, musi zostać wyrzucone do kosza i wykorzenione, ponieważ po drugiej stronie tego procesu czeka świat sprawiedliwości, praw, równości i wolności.”

Einat Wilf przypomina włoskiego programistę, Alberto Brandoliniego, który w 2013 roku analizując dyskurs w Internecie doszedł do wniosku, że działa tu „zasada asymetrii bzdur”, że „Ilość energii potrzebna do obalenia bzdury, jest o rząd wielkości większa niż ta potrzebna do jej wyprodukowania”. To prawo Bardoliniego stało się popularne, ale nie daje żadnego lekarstwa. Bzdura chodzi na wysokich szczudłach, wszyscy ją widzą i większość ma do niej sympatię. Prawda pełza po ziemi, bada definicje, szuka dokumentów, przedziera się przez gąszcz faktów, analizuje spory. Wielbiciele bzdury klikają na ikonki pustego śmiechu i pozostają przy swojej wierze.

Próby dyskusji z antysemitami są jak próby dyskusji z kreacjonistami. Wyprodukowane przez carską Ochranę „Protokoły mędrców Syjonu” są dziś studiowane z uwagą przez antysemickich intelektualistów, spadkobiercy Ochrany wynaleźli doskonalszy sposób transmisji antysemityzmu do mas. Technika plakatowa działa jak mąka i ciepłe mleko na uśpione drożdże, które dostając pożywkę zaczynają radosną orgię błyskawicznego rozmnażania się.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com