Wojownicy syryjskiej opozycji świętują zdobycie miasta Hama .(Zdjęcie: zrzut z ekranu wideo)
Wojna tu, tam i wszędzie
Liat Collins
Tłumaczenie; Małgorzata Koraszewska
Zanim ucieszysz się z powodu upadku Assada i zwycięstwa islamistów, warto rozważyć alternatywy. Niezależnie od tego, czy to diabeł, którego znasz, czy diabeł, którego nie znasz, to wciąż diabeł.
Na początku Arabskiej Wiosny wysoki rangą oficer Sił Obronnych Izraela walczący na froncie północnym udzielił wywiadu, w którym stwierdził, że tęskni za czasami, kiedy mógł patrzeć przez lornetkę na syryjską stronę Wzgórz Golan i mieć pewność, że następnego dnia widok się nie zmieni.
To był czas, kiedy zbyt wiele osób patrzyło przez różowe okulary, a nie przez lornetkę. Nawet nazwa „arabska wiosna” niosła ze sobą nutę optymizmu, nowego początku i wzrostu. Tyle na ten temat. Zamiast róż świat dostał ciernie i górę gnoju.
Nie byłam zszokowana. Mój instynkt podpowiada mi, żeby przyjrzeć się alternatywom. W Egipcie na przykład było jasne, że tylko Bractwo Muzułmańskie było wystarczająco zorganizowane i miało wystarczające poparcie, aby obalić prezydenta Hosniego Mubaraka.
Arabska Wiosna rozpoczęła się w grudniu 2010 r. od samospalenia tunezyjskiego sprzedawcy ulicznego Mohammeda Bouaziziego. Rozniecił tym ogień, który wymknął się spod kontroli i rozprzestrzenił na cały Bliski Wschód i nie tylko.
Podsycaniem płomieni, a przynajmniej wykorzystywaniem zasłony dymnej, zajmował się Iran. Republika Islamska chętnie rozszerzała swoje wpływy, gdziekolwiek mogła, poszerzając pęknięcia w reżimie lub społeczeństwie, aż znalazła miejsce, by wkroczyć. Iran cicho i cierpliwie rozciągał macki ośmiornicy swojego terroryzmu z Teheranu na Bahrajn, Irak, Syrię, Liban, Jemen, Sudan i inne kraje.
Często myślałam o tym oficerze i jego lornetce. Pod koniec kadencji prezydenckiej Baracka Obamy jego sekretarz stanu John Kerry podjął desperacką próbę stworzenia porozumienia w stylu Porozumienia z Oslo między Izraelem a Palestyńczykami. „Zawarciu pokoju” towarzyszył wzrost palestyńskiego terroryzmu (wzór, który znamy od chwili Porozumień z Oslo), a latem 2014 r. przerodziło się to w intensywny i straszny konflikt – z izraelską reakcją w postaci Operacji Ochronny Brzeg.
Kerry, kiedy intensywnie kursował między Ramallah a Jerozolimą, przeoczył rozwój ISIS, które szybko przejęło kontrolę nad dużymi obszarami Iraku i Syrii.
W tym tygodniu widok przez lornetkę zmienił się po raz kolejny. W ubiegłą środę ogłoszono kruche zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem. Teoretycznie porozumienie to dotyczy Izraela i Libanu, który rzekomo nie ponosi odpowiedzialności za tysiące rakiet i dronów wystrzelonych w kierunku Izraela z jego terytorium od 8 października 2023 r., ale teraz oczekuje się, że Liban wdroży warunki zawieszenia broni.
Nic dziwnego, że Hezbollah od tego czasu wystrzelił kolejne rakiety, testując granice zawieszenia broni. Rakieta wystrzelona w niedzielę przez wspieranych przez Iran Hutich w Jemenie też nie była zupełnie niespodziewana i jest prawdopodobne, że Hamas, Islamski Dżihad i inne organizacje terrorystyczne będą kontynuować sporadyczne ataki.
Świat zaskoczony wiadomością o upadku Aleppo
Podczas gdy świat znów skupiał się na Izraelu, przyszła zaskakująca dla niego wiadomość, że Aleppo upadło, a reżim prezydenta Syrii Baszara Assada może zostać obalony. Assad tylko o włos przetrwał Arabską Wiosnę i następującą po niej wojnę domową; przetrwał z niemałą pomocą przyjaciół: najwyższego przywódcy Iranu, ajatollaha Alego Chameneiego i prezydenta Rosji Władimira Putina.
Mimo wszystko świat się zmienił. Wielu komentatorów zauważa, że inwazja Putina na Ukrainę w lutym 2022 r. nie przyniosła szybkiego i łatwego zwycięstwa, jakiego się spodziewał, i nadal tam tkwi, gdy 2024 r. dobiega końca. Podobnie Iran organizował wojnę przeciwko Izraelowi za pomocą swoich pełnomocników, ale Izrael stawił opór i zdziesiątkował przywódców Hezbollahu i siły terrorystyczne.
Hezbollah nie był już w stanie przyjść z pomocą Assadowi. A w odpowiedzi na bezpośrednie ataki rakietowe Iranu na Izrael, Izrael zniszczył również wiele irańskich zakładów produkujących broń, zmniejszając jego możliwości pomocy zagrożonemu syryjskiemu tyranowi. Lornetka powinna monitorować ruchy wspieranych przez Iran irackich milicji.
Nawiasem mówiąc, po oszałamiającym sukcesie izraelskich ataków na Hezbollah za pomocą pagerów i krótkofalówek, a także po wyeliminowaniu jego najważniejszych członków w ukierunkowanych atakach opartych na niezwykłych osiągnięciach wywiadowczych, gdy pod koniec tego miesiąca na izraelskie ekrany telewizyjne powrócą seriale akcji Fauda i Teheran, nie jestem pewna, które zwroty akcji zostaną uznane za całkowicie nieprawdopodobne.
Obecna sytuacja pokazuje, że to, co widzimy, wykracza daleko poza Bliski Wschód. To globalny konflikt z Iranem, Rosją, Chinami (i do pewnego stopnia Koreą Północną) tworzącymi jedną oś ekspansjonistyczną. Podążaj za pieniędzmi, doradcami i przepływem broni.
„Rebelianci”, którzy w chwili pisania tego artykułu kontrolowali Aleppo i Idlib oraz zagrażali innym częściom Syrii Assada, nie są miłymi ludźmi. Dominuje wśród nich islamistyczny ruch Hajat Tahrir al-Szam (HTS), mutacja Dżabhat an-Nusra, która sama wyewoluowała z Al-Kaidy. Jako sunniccy ekstremiści mają poparcie Turcji Recepa Tayyipa Erdogana – absurdalnie, członka NATO – i w rezultacie pierwszymi ofiarami są kurdyjscy mieszkańcy Syrii.
Kurdowie, w przeciwieństwie do Palestyńczyków, mają własny język, kulturę i historię, i – jak długo odrzucają terroryzm – byłabym szczęśliwa, gdyby w końcu zostali nagrodzeni niepodległością. Ale ta społeczność sunnicka nigdy nie zgromadziła takiego poparcia, jakie zdobyli Palestyńczycy. Podejrzewam, że to dlatego, że Palestyńczycy kontynuują starożytne oszczerstwa przeciwko Żydom i państwu żydowskiemu i uczynili zastąpienie Izraela swoim okrzykiem bojowym: „Od rzeki do morza”.
Karykatura Uri Finka w „Maariv” we wtorek podkreśla hipokryzję. Przedstawia ona zachodnio wyglądającego protestującego, niosącego syryjską flagę i plakaty w języku angielskim z napisami: „Queers for Syria”; „Stop the Syria Genocide”; i „Boycott the Assad Regime”. W dymku z ust samotnego demonstranta widnieje pytanie: „Gdzie są wszyscy?”
To szczyt politycznego cynizmu, pozwolić Kurdom ryzykować życie, aby odeprzeć ISIS, ale nie wspierać ich, gdy są zagrożeni przez jego następców. W październiku 2019 r. uczestniczyłam w małym wiecu solidarności w Jerozolimie, gdzie przesłaniem było wezwanie do świata, aby powstrzymał masakrę Kurdów i chrześcijan po decyzji ówczesnego prezydenta USA Donalda Trumpa o wycofaniu sił z północno-wschodniej Syrii. Prezydent Turcji Erdogan odebrał to jako zielone światło do przeprowadzenia kampanii czystek etnicznych.
Świat wstrzymuje teraz oddech, aby zobaczyć, co się stanie, gdy Trump powróci do Białego Domu. Jego kadencja jako 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych zakończyła się Porozumieniami Abrahamowymi między Izraelem a czterema krajami arabskimi, ale nie jest to gwarancja przyszłych sukcesów.
Niektóre osiągnięcia Trumpa opierały się na jego nieprzewidywalności. Kiedy Obama ostrzegł Assada, że atak chemiczny na własnych obywateli jest czerwoną linią, Assad ją przekroczył i nie poniósł żadnych konsekwencji. Kiedy prezydent Joe Biden ogłosi donośne „Nie” w kierunku Iranu po 7 października, reżim irański usłyszał puste echo.
W tym tygodniu Trump ostrzegł Hamas, że jeśli zakładnicy przetrzymywani w Strefie Gazy nie zostaną uwolnieni do jego inauguracji 20 stycznia, „zobaczą piekło”.
Kiedy Trump mówi „nie”, może to dać do myślenia; jeśli jednak zostanie poddany próbie i okaże się, że nie jest skłonny do realizacji groźby, skutki mogą być katastrofalne.
Wydarzenia w Syrii obecnie stanowią raczej dylemat niż zagrożenie dla Izraela, ale nie oznacza to, że zagrożenia pozostaną odległe i teoretyczne. Kiedy HTS oświadczył, że nie jest zainteresowany atakowaniem Izraela, jego słowa należy traktować z całym szacunkiem należnym każdej organizacji dżihadystycznej. Pamiętacie, jak talibowie obiecywali, że powrót do władzy w Afganistanie nie oznacza końca praw kobiet w tym kraju? A myśl o tym, że islamscy bojownicy w Syrii dostaną w swoje ręce zapasy broni chemicznej i konwencjonalnej, przedstawia koszmarne scenariusze, nie tylko dla Izraela.
Jako członek mniejszości alawickiej, Assad chwieje się jak jego posągi na terenach kontrolowanych przez rebeliantów. Może zostać obalony lub wskrzeszony. Wielokrotnie wygłaszano już o nim mowy żałobne podczas wyniszczającej wojny domowej, a jednak przeżył.
Jak napisał Seth Mandel w Commentary,
„… wznowiona rebelia może być dla Assada i Iranu należną im zapłatą, ale nie ma konieczności wskakiwania na ślepo do tego pociągu. Nie każda walka nas dotyczy i obchodzi.
Ale pokazuje ‘wieżę Jenga’ stworzoną przez regionalne awanturnictwo Iranu. Im więcej władzy Teheran przejmował poczynając od Gazy, części Zachodniego Brzegu, południowego Libanu i Syrii, tym bardziej niepewna stawała się cała konstrukcja…
Wszystkie te państwa i państewka usiłowały zniszczyć suwerenność Izraela, kosztem własnej suwerenności”.
Zanim poprzesz jedną lub drugą stronę, Assada lub islamistów, warto rozważyć alternatywy. Niezależnie od tego, czy to diabeł, którego znasz, czy diabeł, którego nie znasz, to wciąż diabeł.
Liat Collins – Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Do niedawna pracowała w redakcji “Jerusalem Post” kierując The International Jerusalem Post. Obecnie na emeryturze.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com