Mimo przetrwania prezydentur wielu amerykańskich przywódców — od Jimmy’ego Cartera po Joe Bidena — reżim irański nigdy nie złagodził wrogości. Jego przywódcy i zwolennicy nadal skandują “Śmierć Ameryce” i “Śmierć Izraelowi”. Jego Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej i milicje zastępcze atakują interesy USA i rozszerzają wpływy nie tylko na Bliski Wschód, ale głęboko w Ameryce Łacińskiej. Nieznośną rzeczywistością jest to, że każda próba pojednania lub zaangażowania wydaje się jedynie jeszcze bardziej ośmielać reżim irański. Na zdjęciu: najwyższy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei przysięga “Śmierć Ameryce” w telewizyjnym wystąpieniu w listopadzie 2022 r. (Źródło zdjęcia: MEMRI)
Reżim Iranu: Dlaczego dyplomacja i układy zawsze zawodzą
Majid Rafizadeh
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Przez ponad czterdzieści lat niektórzy decydenci w Stanach Zjednoczonych i na Zachodzie trzymali się przekonania, że reżim Iranu można przekonać do współpracy przez zaangażowanie dyplomatyczne, zachęty ekonomiczne lub umowy strategiczne. Kierowane tym uporczywym złudzeniem różne administracje USA prowadziły negocjacje, znosiły sankcje, obdarowały Iran gotówką i oferowały mu reintegrację z globalnym systemem finansowym — wszystko w nadziei, że takie gesty zachęcą do umiarkowania.
Jednakże działania reżimu wielokrotnie dowodziły czegoś przeciwnego. Niezależnie od strategii zastosowanych w celu zaangażowania go, reżim Iranu pozostaje nieugięcie wrogi Stanom Zjednoczonym, Izraelowi i szerszemu światu zachodniemu.
Powód? Reżim Iranu nie rządzi za pomocą zachodniej, racjonalnej sztuki rządzenia, gdzie interesy narodowe dyktują zmiany polityki w odpowiedzi na bodźce. Zamiast tego Islamska Republika Iranu jest państwem rewolucyjnym, głęboko oddanym misji ideologicznej, która wykracza poza konwencjonalną dyplomację. Jego podstawowa tożsamość jest zakorzeniona w antyamerykanizmie, antysemityzmie i dążeniu do eksportowania rewolucyjnych ideałów na cały świat.
Ta ideologiczna podstawa nie jest po prostu jakąś poddającą się negocjacjom polityką, ale niezachwianym filarem istnienia reżimu. Gdyby Republika Islamska porzuciła te zasady, nie tylko zmieniłaby swoją politykę zagraniczną — rozmontowałaby własną tożsamość. Reżim nie może i nie porzuci swojej wrogości wobec Stanów Zjednoczonych i Izraela; porzucenie jej pozbawiłoby go tej samej ideologii, która uzasadnia jego rządy.
Mimo przetrwania prezydentur wielu amerykańskich przywódców — od Jimmy’ego Cartera po Joe Bidena — reżim irański nigdy nie złagodził swojej wrogości. Jego przywódcy i zwolennicy nadal skandują “Śmierć Ameryce” i “Śmierć Izraelowi“. Jego Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej i milicje zastępcze atakują interesy USA i rozszerzają swoje wpływy nie tylko na Bliski Wschód, ale głęboko w Ameryce Łacińskiej. Nieznośną rzeczywistością jest to, że każda próba pojednania lub zaangażowania wydaje się jedynie jeszcze bardziej ośmielać reżim irański. Ostatnie dziesięciolecia powinny wystarczyć, aby położyć kres wszelkim złudzeniom, że reżim irański jest skłonny choćby rozważyć zmianę — jednak niektórzy na Zachodzie wydają się namiętnie uzależnieni od swoich miraży i błędów.
Od momentu ustanowienia Islamskiej Republiki Iranu w 1979 r. rządy zachodnie działały w oparciu o założenie, że na Iran, podobnie jak na inne państwa, można wpływać za pomocą dyplomacji i hojności. Marzeniem Zachodu było, że korzyści ekonomiczne, integracja z globalnym systemem i negocjacje mogą skłonić Iran do porzucenia radykalnej polityki i wsparcia udzielanego grupom terrorystycznym. Iran jednak wykorzystywał negocjacje głównie do kupowania czasu, zapewnienia sobie ulg gospodarczych, a następnie kontynuowania rozbudowy sił zbrojnych. Reżim Iranu nigdy nie odstąpił od swojej podstawowej misji, która polega na szerzeniu rewolucyjnej ideologii islamistycznej i kwestionowaniu globalnego porządku, który uważa za skorumpowany i zdominowany przez Zachód.
Najwyraźniejszym przykładem tej porażki jest Wspólny Kompleksowy Plan Działań (JCPOA) z 2015 r., powszechnie znany jako “umowa nuklearna z Iranem”. Na mocy tej umowy Iran otrzymał ogromne złagodzenie sankcji, uzyskał dostęp do zamrożonych aktywów wartych miliardy dolarów, został przyjęty do międzynarodowego systemu finansowego – i, niestety, ostatecznie uzyskał pozwolenie na zdobycie tyle broni jądrowej, ile tylko będzie w stanie wyprodukować.
Zachód oczekiwał (co w rzeczywistości było czystą fantazją), że w zamian Iran ograniczy swoje ambicje nuklearne i stanie się bardziej odpowiedzialnym aktorem międzynarodowym. Zamiast tego stało się odwrotnie. Iran wykorzystał napływ środków finansowych, by wzmocnić swoje wojsko, zwiększyć finansowanie swojej sieci sił zastępczych na Bliskim Wschodzie i, co nie powinno dziwić, przyspieszyć wzbogacanie uranu do bomb jądrowych.
Zamiast okazać wdzięczność lub choćby najmniejsze “umiarkowanie”, Iran stał się jeszcze bardziej agresywny. Rozszerzył swoje wpływy w Iraku, Syrii, Libanie, Strefie Gazy, Jemenie i Ameryce Łacińskiej oraz nasilił ataki na interesy USA. W latach po zawarciu umowy wspierane przez Iran milicje atakowały wojska amerykańskie ponad 200 razy, a Iran obsypywał Hezbollah i innych pełnomocników zwiększonym finansowaniem i bronią.
Wzmocnienie Iranu przez administracje Obamy i Bidena praktycznie sfinansowało i umożliwiło inwazję Hamasu na Izrael 7 października 2023 r., podczas której terroryści z Hamasu zamordowali w ciągu jednego dnia 1200 izraelskich mężczyzn, kobiet i dzieci, a także dopuścili się masowych gwałtów, tortur, okaleczeń i spalenia żywcem oraz porwali 251 zakładników, z których 59, żywych i martwych, nadal przetrzymują w Strefie Gazy.
Ten dzień rzezi powinien być sygnałem ostrzegawczym, pokazującym, że Iran nie reaguje na politykę ustępstw umiarkowaniem, lecz brutalnością i agresją.
W odróżnieniu od wielu innych autorytarnych reżimów, przywództwo Iranu nie działa w oparciu o pragmatyzm lub konwencjonalną realpolitik. Działa na podstawie sztywnej ideologii islamistycznej, która dyktuje jego politykę, zagraniczną i krajową. Konstytucja Iranu wyraźnie ustanawia jego misję eksportowania rewolucji za granicę. Artykuł 11 stanowi, że rząd “uważa kontynuację rewolucji islamskiej w kraju i za granicą za swój obowiązek”. Artykuł 154 stanowi, że Republika Islamska “wspiera sprawiedliwą walkę uciskanych przeciwko arogantom na całym świecie”. Ten język nie jest tylko retoryką; jest fundamentem, na którym opiera się działanie całego aparatu państwowego.
Mułła, który był założycielem reżimu, ajatollah Ruhollah Chomeini, jasno dał do zrozumienia, że ostatecznym celem Republiki Islamskiej jest zjednoczenie świata muzułmańskiego pod własnymi rządami islamistycznymi: “Będziemy eksportować naszą rewolucję na cały świat. Dopóki okrzyk ‘Nie ma boga prócz Allaha’ nie rozbrzmiewa na całym świecie, będzie trwała walka”. Ta ideologia stanowi istotę reżimu. Porzucenie jej oznaczałoby porzucenie samej Republiki Islamskiej. Dlatego władcy Iranu nigdy nie pójdą na prawdziwy kompromis, bez względu na to, ile sankcji zostanie zniesionych lub ile porozumień zostanie podpisanych.
Gdyby dyplomacja i porozumienia mogły działać, zobaczylibyśmy przynajmniej jakieś oznaki zmian w ciągu ostatnich 46 lat. Zamiast tego reżim irański stał się jeszcze bardziej wrogi i agresywny. Mułłowie przetrwali ośmiu prezydentów USA i pozostają niezachwiani w swoim najgłębszym zaangażowaniu w przeciwstawianie się Stanom Zjednoczonym, Izraelowi i Zachodowi. Mimo wielokrotnych propozycji ze strony wielu zachodnich przywódców, przywódcy Iranu nigdy nie okazali wdzięczności ani chęci zmiany zachowania. Za każdym razem, gdy Iran otrzymuje pomoc lub dyplomatyczne ustępstwa, władcy wykorzystują je dla własnej korzyści, kontynuując jednocześnie swoją niezmienioną misję ideologiczną.
Po ponad czterdziestu latach porażek, ile jeszcze katastrof potrzeba, aby udowodnić, że umowy i zaangażowanie w reżim Iranu nie działają? Republika Islamska nie jest po prostu kolejnym wrogim państwem, na które można wpływać dyplomacją — jest to reżim napędzany ideologią, który uważa, że prowadzi rewolucyjny islamski dżihad przeciwko Zachodowi. Ustępstwa nie osłabiają jego determinacji; one ją wzmacniają. Świat zignorował podobne sygnały ze strony nazistowskich Niemiec w latach 30., być może w nadziei, że ustępstwa zapobiegną większej katastrofie. Wiemy, jak to się skończyło. Obecny reżim Iranu, niestety, nigdy nie będzie przyjacielem Stanów Zjednoczonych, Izraela ani wolnego świata — bez względu na to, co mu się da.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com