Hamas, który przyniósł śmierć i zniszczenie zarówno Izraelczykom, jak i Palestyńczykom, nie ma prawa istnieć, ani jako byt polityczny, ani wojskowy. Czy kiedykolwiek komuś przyszło do głowy, aby pozwolić politycznym przywódcom ISIS lub Al-Kaidy odgrywać jakąkolwiek rolę w Syrii i Iraku? Terrorysta w garniturze i krawacie niczym nie różni się od terrorysty w mundurze wojskowym. Na zdjęciu: nieżyjący już Jahja Sinwar, przywódca palestyńskiej islamistycznej organizacji terrorystycznej Hamas w Strefie Gazy, który osobiście planował militarne akcje. (Zdjęcie: zrzut z ekranu wideo.)
Nie ma różnicy między “politykami” Hamasu a jego terrorystami
Khaled Abu Toameh
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Wysłannik prezydenta USA Donalda Trumpa na Bliski Wschód, Steve Witkoff, powiedział w zeszłym tygodniu, że nie wyklucza możliwości, że wspierana przez Iran palestyńska grupa terrorystyczna Hamas mogłaby być politycznie aktywna w Strefie Gazy po jej rozbrojeniu. „Oni [Hamas] muszą się zdemilitaryzować, a wtedy mogą być politycznie zaangażowani w Gazę” — powiedział Witkoff w wywiadzie dla Tuckera Carlsona, który został wyemitowany 21 marca.
Witkoff — który ze względu na swój rozpaczliwy brak znajomości arabskich podstępów (poza handlem nieruchomościami) staje się coraz większym obciążeniem dla Trumpa — wydaje się czynić rozróżnienie między politycznym i wojskowym przywództwem Hamasu. Wydaje się również na tyle naiwny, by wierzyć, że Hamas kiedykolwiek zgodzi się na złożenie broni lub zaprzestanie ataków terrorystycznych na Izrael.
„Myślałem, że mamy akceptowalną umowę. Myślałem nawet, że mamy zgodę Hamasu. Może tylko dałem się nabrać” – przyznał Witkoff w Fox News 23 marca, mówiąc o przedłużeniu zawieszenia broni, o które prowadził negocjacje i uważał je za pomyślnie zakończone.
„Dałem się nabrać” to mało powiedziane. Witkoff, który bez wątpienia ma najlepsze intencje, niestety okazuje się idealnym celem działań oszustów.
Najwyraźniej Witkoff wierzy, że działalność polityczna Hamasu nie jest tak niebezpieczna jak jego terroryzm. W przeciwnym razie, jak mógłby nawet rozważyć możliwość przekształcenia Hamasu w partię polityczną? To założenie jest oczywiście nieprawdziwe i mylące.
Nie ma różnicy między przywódcą politycznym Hamasu a dowódcą wojskowym. Wszyscy oni podzielają tę samą ekstremistyczną ideologię, która nie uznaje prawa Izraela do istnienia i wzywa do jego zniszczenia poprzez dżihad (świętą wojnę). Wszyscy należą do tej samej szkoły organizacji Bractwa Muzułmańskiego. Hamas jest odłamem Bractwa Muzułmańskiego, organizacji, która musi zostać uznana przez USA za grupę terrorystyczną. Hamas to Bractwo Muzułmańskie, a Bractwo Muzułmańskie to Hamas.
Polityczni i wojskowi przywódcy Hamasu zawsze pozostawali lojalni wobec Karty z 1988 r., która rozpoczyna się od zacytowania słów założyciela Bractwa Muzułmańskiego, Hassana al-Banny: „Izrael będzie istniał i będzie trwał, dopóki Islam go nie unicestwi, tak jak unicestwił innych przed nim”.
Hasło Hamasu jest wyraźnie określone w jego Karcie: „Dżihad jest drogą, a śmierć dla Allaha jest najwyższym pragnieniem”. Ponadto artykuł 11 stanowi:
„Islamski Ruch Oporu (Hamas) uważa, że ziemia Palestyny jest islamskim Wakf poświęconym przyszłym pokoleniom muzułmanów aż do Dnia Sądu Ostatecznego. Ani ona, ani żadna jej część nie powinny zostać roztrwonione. Ani ona, ani żadna jej część nie powinny zostać oddane. Ani pojedynczy kraj arabski, ani wszystkie kraje arabskie… nie mają prawa tego zrobić”.
Witkoff prawdopodobnie nie wie, że Karta Hamasu została spisana przez politycznych, a nie wojskowych przywódców grupy. W 1988 r, kiedy opublikowano Kartę, Hamas nie utworzył jeszcze swojego skrzydła wojskowego, Brygad Izz a-Din al-Kassam. Skrzydło wojskowe zostało utworzone w 1991 r. Od tego czasu przywódcy polityczni i wojskowi Hamasu pracują w pełnej koordynacji. Politycy grupy opracowują strategię i wyznaczają cele, podczas gdy jej zbrojne skrzydło ma za zadanie je realizować. Polityczne przywództwo Hamasu orzekło, że Izrael musi zostać wyeliminowany, a skrzydło wojskowe grupy przeprowadziło niezliczone ataki terrorystyczne, aby osiągnąć ten cel.
Ataki Hamasu osiągnęły szczyt 7 października 2023 r., kiedy tysiące terrorystów najechało Izrael, mordując 1200 Izraelczyków i raniąc tysiące. Kolejnych 251 Izraelczyków zostało porwanych do Strefy Gazy, gdzie 59 – żywych i martwych – pozostaje w niewoli.
Przywódcy polityczni Hamasu, mający siedzibę w Katarze, jako pierwsi uczcili masakrę z 7 października, odprawiając specjalną modlitwę. „To pokłon wdzięczności za to zwycięstwo [Hamasu]” — powiedział nieżyjący już Ismail Hanija, jeden z wybitnych przywódców politycznych grupy, gdy wraz z przyjaciółmi oglądał relację z ataku z 7 października w katarskiej telewizji Al-Dżazira. „Allahu, proszę, obdarz swoim wsparciem i chwałą naszych ludzi i naród”.
Warte uwagi jest to, że masakrę 7 października zaplanował i poprowadził inny przywódca polityczny Hamasu: nieżyjący już Jahja Sinwar. Mieszkający w Gazie Sinwar pełnił funkcję przewodniczącego Biura Politycznego Hamasu od sierpnia 2024 r., a przywódcy politycznego Hamasu w Strefie Gazy od lutego 2017 r. Fakt, że był „politykiem”, nie powstrzymał Sinwara przed dokonaniem najgorszej masakry Żydów od czasów Holokaustu.
Witkoff i administracja Trumpa mogli wyciągnąć wnioski z poważnego błędu, jaki popełniły Stany Zjednoczone w 2006 r., kiedy pozwoliły Hamasowi kandydować w palestyńskich wyborach parlamentarnych. Wówczas administracja Busha uważała, że ten ruch zachęci Hamas do złożenia broni i przekształcenia się w partię polityczną. Hamas wygrał wybory, ale oczywiście nigdy się nie rozbroił. Rok później Hamas przeprowadził brutalny zamach stanu przeciwko Autonomii Palestyńskiej i przejął kontrolę nad Strefą Gazy. Nie trzeba dodawać, że zwycięstwo Hamasu w wyborach nie zatrzymało jego dżihadu przeciwko Izraelowi.
W 2017 r. była sekretarz stanu USA Condoleezza Rice przyznała, że pozwolenie Hamasowi na udział w wyborach było „błędem”:
„Myślę, że jednym z błędów, jakie popełniliśmy w przypadku Hamasu, było to, że naprawdę powinniśmy byli powiedzieć, że muszą się rozbroić, jeśli zamierzają uczestniczyć w wyborach, na wzór tego, co zrobiono na przykład w Irlandii Północnej”.
Nawet gdyby Stany Zjednoczone zwróciły się do Hamasu z prośbą o rozbrojenie, organizacja ta stanowczo odmówiłaby.
Ostatnio przywódcy polityczni Hamasu w serii oświadczeń powtórzyli odmowę rozbrojenia swojej grupy. Osama Hamdan, wysoki rangą funkcjonariusz Hamasu, stanowczo stwierdził, że jego grupa nie rozbroi się, a nawet może się rozrosnąć po wojnie z Izraelem. „Mamy okazję rozbudowania się” — powiedział Hamdan, dodając, że kwestia rozbrojenia Hamasu w ogóle nie podlega dyskusji.
Przywódcy polityczni Hamasu zdają sobie sprawę, że nie będą w stanie odegrać żadnej roli w Strefie Gazy bez obecności swojego zbrojnego skrzydła. Wojskowe skrzydło Hamasu jest kluczowe dla przetrwania politycznego przywództwa grupy. Przywódcy polityczni potrzebują skrzydła wojskowego, aby kontrolować Palestyńczyków w Strefie Gazy, tak jak robili to od czasu brutalnego zamachu stanu w 2007 r.
Hamas nie powinien odgrywać żadnej roli politycznej ani wojskowej w Strefie Gazy, zwłaszcza po 7 października. Hamas, który przyniósł śmierć i zniszczenie zarówno Izraelczykom, jak i Palestyńczykom, nie ma prawa istnieć, ani jako byt polityczny, ani wojskowy. Czy kiedykolwiek przyszło komuś do głowy, aby pozwolić politycznym liderom ISIS lub Al-Kaidy odgrywać jakąkolwiek rolę w Syrii i Iraku?
Jeśli Hamasowi pozwoli się na kontynuowanie działalności politycznej w Strefie Gazy, będzie mógł swobodnie kontynuować dżihad przeciwko Izraelowi. Przywódcy polityczni grupy niewątpliwie będą nadal wzywać – po arabsku – do unicestwienia Izraela i zachęcać Palestyńczyków do przeprowadzania ataków terrorystycznych przeciwko niemu. To właśnie robią przywódcy polityczni Hamasu od 1988 roku. Kontynuowali to po wygraniu wyborów parlamentarnych w 2006 roku i kontynuują to od 7 października. Żaden polityk Hamasu nie wystąpił jeszcze przeciwko masakrze z 7 października.
Paplanina Witkoffa o możliwej roli politycznej Hamasu jest niebezpieczna, głównie dlatego, że sugeruje, że USA nadal postrzegają tę grupę terrorystyczną jako prawowitego gracza na arenie palestyńskiej. Jeśli wysłannik USA chce zobaczyć stabilność i bezpieczeństwo na Bliskim Wschodzie, musi nalegać na całkowite i trwałe usunięcie Hamasu – wszystkich jego „skrzydeł”. Zniszczenie „znacznej” części potencjału militarnego Hamasu lub rozbrojenie go jest nic nie warte.
Jak widzimy teraz w Syrii, terrorysta w garniturze i krawacie niczym nie różni się od terrorysty w mundurze wojskowym.
Khaled Abu Toameh – urodzony w 1963 r. w Tulkarem na Zachodnim Brzegu, arabski dziennikarz, któremu wielokrotnie grożono śmiercią. Publikował między innymi w “The Jerusalem Post”, “Wall Street Journal”, “Sunday Times”, “U.S. News”, “World Report”, “World Tribune”, “Daily Express” i palestyńskim dzienniku “Al-Fajr”. Od 1989 roku jest współpracownikiem i konsultantem NBC News.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com