Żydowska ambiwalencja w walce z antysemityzmem

Żydowska ambiwalencja w walce z antysemityzmem

Mitchell Bard
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Gwiazda Dawida. Credit: Freepik.

Napięcie między niechęcią do tego, by postrzegano nas jako tłumiących debaty, a potrzebą stawienia czoła mowie nienawiści wydaje się wielu ludziom nie do zniesienia.

Żydzi od dawna są orędownikami wolności słowa w Stanach Zjednoczonych, jednak często nie wahają się opowiadać za odwołaniem mówców, którzy głoszą antysemityzm lub są zaciekle antyizraelscy. Wielu Żydów uważa, że ci, którzy szerzą nienawiść do nich lub Izraela, powinni ponieść konsekwencje, ale często niepokoją się mechanizmami stosowanymi do wymierzania tych konsekwencji. Ta ambiwalencja istniała przed powrotem Donalda Trumpa do Białego Domu, ale stała się bardziej powszechna, odkąd jego administracja zaczęła podejmować agresywne kroki przeciwko antysemitom i ich instytucjonalnym pomocnikom.

Obrońcy wolności słowa często przywołują słynne zdanie Louisa Brandeisa: „Światło słoneczne jest najlepszym środkiem dezynfekującym” (dokładny cytat brzmiał: „Mówi się, że światło słoneczne jest najlepszym środkiem dezynfekującym”). Przepraszam tego wielkiego żydowskiego prawnika, ale jeśli chodzi o antysemityzm, to jest to czysta bzdura. Pomysł, że ujawnienie zneutralizuje nienawiść, obaliły stulecia prześladowań Żydów. Nienawiść nie rozpływa się w świetle; mutuje i daje przerzuty. Pozwolenie antysemitom na szerzenie ich retoryki na terenie kampusu nie dezynfekuje; zamiast tego tworzy toksyczne środowisko dla żydowskich studentów i podważa uczciwość akademicką. Profesor Scott Galloway ujął to najlepiej: „Wolność słowa jest największa, gdy jest to mowa nienawiści wobec Żydów”.

Nawet wychwalając wolność słowa, Żydzi często są skłonni sprzeciwiać się wypowiedziom antysemitów na terenie kampusu. Na przykład w zeszłym roku absolwenci, wykładowcy, grupy społeczne i rodzice studentów na Brown University podpisali list wzywający administrację do wycofania zaproszenia Specjalnej Sprawozdawczyni ONZ Franceski Albanese (która niedawno została ponownie mianowana na swoje stanowisko mimo sprzeciwów Żydów i USA) z powodu jej historii antysemickich i antyizraelskich wypowiedzi.

To napięcie między niechęcią do tego, by postrzegano nas jako tłumiących debaty, a potrzebą stawienia czoła mowie nienawiści, wydaje się wielu ludziom nie do zniesienia. Żydzi często zadają sobie pytanie: Czy sprzeciwianie się prawu bigota do mówienia jest zdradą wartości liberalnych czy obroną wartości moralnych?

Choć nikt by się do tego nie przyznał, postawa protestujących na kampusach jest taka: mamy prawo być antysemitami i nikt nie ma prawa o tym mówić ani czegoś z tym zrobić. Dlatego jest zrozumiałe, że denerwują się, gdy ktoś nazywa ich bigotami lub dotykają ich jakiekolwiek konsekwencje. Dlatego tak wielu tchórzliwie chowa się za maskami, nie chcąc brać odpowiedzialności za swoje słowa lub czyny.

Antysemici narzekają na przykład, gdy grupy takie jak Canary Mission publikują ich publiczne wypowiedzi. To jak ściąganie kaptura z głowy członka Ku Klux Klanu. Publikowanie danych osobowych o antysemitach nie jest koszerne, ale ujawnianie tego, co mówią, jest całkowicie dozwolone. Studenci, którzy wspierają terrorystów, zasługują na zawstydzanie. Pierwsza Poprawka nie chroni ich przed nazywaniem ich niemoralnymi lub po prostu głupcami.

Jeśli pracodawcy odmawiają zatrudnienia osób, które popierają nienawiść, to nie jest to cenzura; to staranna polityka kadrowa. Studenci zagraniczni mogą wyrażać swoje zdanie, ale mogą zostać deportowani, jeśli popierają określone grupy terrorystyczne, takie jak Hamas. Korzystanie z tej możliwości nie jest prześladowaniem; to polityka państwa.

Kiedy po 7 października w kampusy uderzyło tsunami antysemitów, nic nie mogło powstrzymać tej fali. Teraz, gdy administracja Trumpa zaczęła deportować antysemitów i wstrzymywać fundusze rządowe dla uniwersytetów, w końcu widzimy, że uniwersytety traktują problem poważnie. To prawda, że administracja stosuje taktykę młota kowalskiego, która sprawia, że niektórzy Żydzi czują się niekomfortowo, ale podejście administracji Bidena wymierzania  w rzadkich przypadkach bardzo łagodnych kar, było nieskuteczne. Niektórzy Żydzi powiedzieli, że te obecne kroki pogorszą antysemityzm. Odzwierciedla to fundamentalne niezrozumienie natury antysemityzmu, które polega na tym, że nie potrzeba żadnego pretekstu, żeby nienawidzić Żydów. Trudno również ustalić, czy sprzeciw dotyczy kary, czy tego, że Trump spełnia swoją obietnicę wyborczą.

Ciągłe powtarzanie, że głosy pro-palestyńskie (nie przyznają, że popierają terrorystów) są tłumione, łatwo obala ich wszechobecność. Niektóre uniwersytety w końcu zawieszają grupy Students for Justice in Palestine (powinny wydalać członków), a mimo to znajdują oni inne sposoby na wyrażanie swoich poglądów. Doroczne tygodnie nienawiści przeciwko Izraelowi z udziałem mówców i pokazów filmów odbywały się na wielu kampusach w ciągu ostatniego miesiąca bez żadnych przeszkód.

Wielu z tych, którzy najgłośniej narzekają na tłumienie wolności słowa, popiera bojkot Izraela; to znaczy tłumienie wypowiedzi akademików i studentów, którzy chcą angażować się w sprawy Izraela. Wielu profesorów jest gotowych bronić „wolności akademickiej” swoich kolegów, aby mogli wykorzystywać swoje sale wykładowe do promowania antyizraelskich programów. Żydowscy profesorowie rzadko są skłonni zabierać głos.

Mimo że rząd USA i dziesiątki krajów na całym świecie przyjęły roboczą definicję antysemityzmu Międzynarodowego Sojuszu na rzecz Pamięci o Holokauście (IHRA) , wykładowcy, często pod przewodnictwem profesorów żydowskich, walczą z jej stosowaniem na terenie kampusu, fałszywie twierdząc, że ogranicza ona wolność słowa. Jednak odmowa zdefiniowania antysemityzmu zapewnia, że żadne zachowanie nie może zostać uznane za naruszenie. Bez granic nie ma egzekwowania reguł, a bezkarność rozkwita.

Jedna grupa Żydów wymyśliła definicję antysemityzmu Nexus, którą profesor Cary Nelson opisał jako próbę „oczyszczenia antysyjonizmu wszelkimi niezbędnymi środkami”. Teraz Nexus Project sprzeciwia się represjom Trumpa wobec studentów i uniwersytetów i przedstawia alternatywną strategię, która, jak można było przewidzieć, chroni antysemitów, sprzeciwiając się deportacji lub piętnowaniu antysemitów i broniąc różnorodności, równości i włączenia. Ich zalecenia koncentrują się mniej na obronie Żydów, a bardziej na kwestionowaniu autorytetu administracji i forsowaniu niezwiązanych z tym celów politycznych, takich jak zakończenie wojny w Gazie i promowanie państwa palestyńskiego.

Bądźmy szczerzy: kiedy dowiadujemy się o antysemitach przybywających na kampus lub gdzie indziej, nie zabraknie zasadniczych głosów żydowskich broniących ich prawa do mówienia. Ale czy chcemy dać im platformę? Czy neonaziści, islamiści, zwolennicy białej supremacji, zwolennicy Hamasu i inni antysemici nie powinni być anulowani, potępieni i zmarginalizowani bez przeprosin?

Niemcy to demokracja, w której wciąż obowiązują prawa przeciwko mowie nienawiści. Na przykład negowanie Holokaustu jest zabronione. Media społecznościowe są najniebezpieczniejszym medium do szerzenia antysemityzmu. W tym przypadku obrona nieuregulowanego rynku cyfrowego przez Trumpa zawodzi Żydów. Niemcy z kolei pociągają media społecznościowe do odpowiedzialności za nienawiść, którą wzmacniają. Amerykańscy Żydzi nie stanowią monolitu. Jedni są absolutnymi zwolennikami wolności słowa, podczas gdy inni wzywają do moderowania postów online. Co powiedzieli Żydzi, którzy spotkali Elona Muska? Czy powiedzieli mu — do diabła z wolnością słowa — żeby trzymał antysemitów z dala od X? Czy po prostu narzekali, że chcieliby, żeby nie było ich tak wielu?

Wolność słowa jest podstawową wartością żydowską, ale tak samo jest z obroną żydowskiego życia. Era ambiwalencji musi się skończyć. Nie możemy pozwolić, aby nasze zasady były wykorzystywane do podważania naszego bezpieczeństwa. Historia pokazała, dokąd to prowadzi.


Mitchell Geoffrey Bard – Amerykański analityk polityki zagranicznej, redaktor i autor, który specjalizuje się w polityce USA – Bliski Wschód. Jest dyrektorem wykonawczym organizacji non-profit American-Israeli Cooperative Enterprise i dyrektorem Jewish Virtual Library.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com