Chłopiec porwany przez dziadka do Izraela musi wrócić do Włoch
Bartosz Hlebowicz
Szmulik Peleg, dziadek Eitana Birana, który przeżył wypadek kolejki linowej we Włoszech, w którym zginęła jego najbliższa rodzina, przybywa do sądu w Tel Awiwie, 11 listopada 2021 r. (Fot. Ariel Schalit / AP Photo)
Eitan Biran, chłopiec, który w maju jako jedyny przeżył katastrofę kolejki linowej w Verbanii nad jeziorem Maggiore, a we wrześniu został porwany przez swego dziadka i uprowadzony do Izraela, ma wrócić do Włoch. To decyzja sądu rejonowego w Tel Awiwie.
“Eitan Biran został uprowadzony z Włoch do Izraela i musi wrócić do swojego stałego miejsca zamieszkania we Włoszech” – brzmi czwartkowy werdykt. Podtrzymuje on decyzję sądu pierwszej instancji z 25 października, od której odwołał się Shmuel Peleg, dziadek porywacz. Sąd rejonowy dał mu możliwość kolejnego odwołania – ma na to tydzień. To oznacza, że chłopiec wciąż musi czekać na powrót do domu.
W chwili katastrofy Eitan miał pięć lat. Jako jedyny z 15 pasażerów przeżył upadek kabiny kolejki po zerwaniu się jednej z lin, na której była zawieszona. Eitan stracił całą swoją najbliższą rodzinę: rodziców i dwuletniego braciszka, a także pradziadków ze strony matki, którzy przyjechali w odwiedziny z Izraela. Od śmierci uratował go najprawdopodobniej ojciec, amortyzując własnym ciałem siłę zderzenia wagonika z ziemią.
Porwanie do Izraela
Rodzina Biranów mieszkała w Pawii. Ojciec Eitana Amit pracował w szkole hebrajskiej w Mediolanie; matka, Tal, studiowała psychologię i w tym roku miała rozpocząć staż w tamtejszej klinice Maugeri. Urodzony w Izraelu Eitan miał rok, gdy rodzina przeniosła się do Włoch.
Po wypadku włoskie sądy powierzyły opiekę nad Eitanem Ayi Biran, siostrze Amita. Aya Biran jest psychologiem w więzieniu w Pawii.
Z decyzją sądu nie chciała się zgodzić mieszkająca w Izraelu rodzina ze strony matki Eitana. Twierdzili, że jego prawdziwy dom jest w Izraelu, a chłopiec musi zostać wychowany w „tradycji swego ludu”. Zarzucali też Ayi, że pozwoliła, aby chłopiec we Włoszech poszedł do katolickiej szkoły (nie zważając na to, że decyzję o zapisaniu go podjęli rodzice).
11 września Shmuel Peleg, dziadek chłopca, porwał go pod pozorem zabrania na spacer i nielegalnie wywiózł do Szwajcarii, a stamtąd prywatnym samolotem odlecieli do Izraela.
Aya Biran, jako prawna opiekunka, natychmiast zwróciła się do sądu w Izraelu o interwencję.
Międzynarodowy list gończy za dziadkiem
Teraz, już drugi raz, sąd izraelski przyznał jej rację: chłopiec ma wrócić do Włoch, gdzie mieszka jego obecna – z prawnego punktu widzenia – rodzina, czyli Aya z mężem i dwiema córkami.
Na razie wszyscy pozostają w Izraelu, gdzie od miesiąca – na czas sądowej batalii – Aya Biran przeprowadziła się wraz z rodziną. Sąd izraelski przyznał jej też prawo do kurateli nad chłopcem w czasie pobytu w Izraelu. Aya nie dopuszcza do niego rodziny ze strony matki chłopca.
– Straciłam do nich zaufanie – tłumaczy.
Sądowi rejonowemu w Tel Awiwie wystarczyło zaledwie kilka godzin, by odrzucić apelację Shmuela Pelega i potwierdzić decyzję sądu pierwszej instancji: Eitan musi wrócić do Włoch, zgodnie z warunkami konwencji haskiej dotyczącymi uprowadzenia dzieci.
Tymczasem prokuratura z Pawii w związku z porwaniem chłopca wydała międzynarodowy nakaz aresztowania Shmuela Pelega i jego kierowcy. Śledztwo o porwanie przeciw dziadkowi chłopca prowadzi też prokuratura w Tel Awiwie.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com