„Ironiczna sytuacja”
Eugeniusz Noworyta
W swej korespondencji z Waszyngtonu dla Studia Opinii Waldemar Piasecki odnotował pewien szczegół z senackiego wysłuchania Marka Brzezińskiego, powołanego na ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce przez prezydenta Bidena. W tej procedurze prezydencki nominat staje przed Komisją Spraw Zagranicznych Senatu USA, gdzie składa oświadczenie i odpowiada na pytania senatorów, co poprzedza zatwierdzenie kandydata w głosowaniu całego składu Senatu.
Nim doszło do wysłuchania w Senacie, polska strona podjęła żenującą próbę zablokowania prezydenckiego kandydata do objęcia placówki w Warszawie, powołując się na posiadanie przez niego polskiego oprócz amerykańskiego obywatelstwa po ojcu, Zbigniewie Brzezińskim, byłym doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego prezydenta Jimmy Cartera… aby po kilku miesiącach ustąpić i wycofać sprzeciw pod pretekstem, że Brzeziński jest Czechem po matce. Przy odrobinie dobrej woli i rozsądku (bo kto nieskutecznie blokuje kandydata, od którego opinii w dużej mierze zależeć będzie nastawienie jego rządu do kraju urzędowania) można było skorzystać ze wskazówki wynikającej z doktryny i praktyki rozwiązywania kontrowersyjnych sytuacji w licznych przypadkach podwójnego i wielokrotnego obywatelstwa na rzecz rzeczywistego i efektywnego obywatelstwa opartego na ściślejszych związkach osoby z jednym z państw, z uwzględnieniem takich okoliczności, jak miejsce stałego zamieszkania i działalności zawodowej, związków rodzinnych i uczestnictwa w życiu publicznym. Już ten początkowy epizod, porażający falstart, mówi dużo o jakości praktykowanej obecnie u nas dyplomacji.
Podczas senackiego wysłuchania przyszły ambasador zapowiedział wspieranie fundamentalnych swobód i praworządności, jako wartości niezbędnych dla demokracji i kluczowych dla stosunków Polski z USA, ze szczególnym uwzględnieniem bezstronnego sądownictwa, niezależności mediów i poszanowania praw mniejszości. Nominat jednoznacznie dał do zrozumienia, że sojuszniczego polsko – amerykańskiego partnerstwa nie można sprowadzać tylko do współpracy obronnej, lecz należy pamiętać, że obejmuje ono również zobowiązanie do stania na straży wartości demokratycznych, „a te wymagają odnowy”. Właśnie w tym kontekście zauważył, że sytuacja jest nieco „ironiczna, zważywszy drogę, jaką Polska przebyła od obalenia komunizmu oraz nadchodzące przewodnictwo Polski w OBWE”.
Pierwsza kwestia nie wymaga żadnych wyjaśnień: podważanie demokratycznych zasad, zwalczanie niezawisłości sądów i wolnych mediów, zamach na samorządy i organizacje pozarządowe należą do stałego repertuaru rządzącej w Polsce prawicy ukierunkowanej na ryzykowny dla narodowych interesów konflikt z opartą na tych pryncypiach Unią Europejską.
Druga sprawa na pierwszy rzut oka nie jest taka oczywista. OBWE, czyli Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie to począwszy od 1995 roku dawna Konferencja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, powstała w 1973 roku z inicjatywy ministra spraw zagranicznych, Adama Rapackiego przedstawionej na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ w 1964 roku. Do organizacji, która obecnie skupia 57 państw, od początku przyłączyły się Stany Zjednoczone i Kanada jako państwa zaangażowane w sprawy europejskie.
W działalności OBWE kluczowe są dwa wymiary: pierwszy, polityczno-wojskowy, do którego należą konsultacje i współpraca w dziedzinach związanych z bezpieczeństwem oraz negocjowanie porozumień o kontroli zbrojeń i rozbrojeniu i drugi wymiar, którym jest wymiar ludzki, obejmujący okazywanie pomocy w budowie instytucji demokratycznych, poszanowanie praw człowieka, promocję społeczeństwa obywatelskiego i umacnianie wolności mediów. Do realizacji tych zadań ma służyć zwłaszcza Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka, instytucja z siedzibą w Warszawie, a także ścisła współpraca OBWE z innymi organizacjami międzynarodowymi, zwłaszcza z ONZ, Radą Europy i Unią Europejską.
W świetle powyższego nikogo nie może dziwić spostrzeżenie Brzezińskiego, że sytuacja jest nieco ironiczna. Obejmując w nadchodzącym roku przewodnictwo OBWE, państwo PiS ma promować na świecie demokratyczne wartości i rozwijać współpracę z ONZ znajdującą się na marginesie priorytetów polityki zagranicznej obecnego rządu oraz europejskimi organizacjami, z którymi jest on skonfliktowany i pozbawiony tam poważania. Do tego jeszcze dochodzi niedawne ostentacyjne pomijanie usytuowanego również w Warszawie unijnego Fronteksu przy (nie)radzeniu sobie z kryzysem migracyjnym na polsko-białoruskiej granicy.
MSZ mógłby skorzystać z doświadczeń swych poprzedników, bo Polska przewodniczyła już OBWE w 1998 roku i robiła to z powodzeniem m.in. w zakresie promowania dialogu przy rozwiązywaniu konfliktów i ochronie wartości demokratycznych we współpracy ze wspomnianym wcześniej warszawskim biurem. Taka konsultacja to oczywistość… ale w normalnym kraju.
Nie ulega wątpliwości, że ambasador Brzeziński nie będzie miał łatwego życia w Warszawie.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com